Niemcy mają nadzieję, że po zdarzeniach w Japonii polski rząd przemyśli swoje plany budowy pierwszej elektrowni atomowej. Liczą na to m.in. premier sąsiadującego z Polską niemieckiego landu Brandenburgia Matthias Platzeck oraz przedstawiciele władz Berlina.
Mam teraz nadzieję, że nasi polscy sąsiedzi dojdą do wniosków, które odpowiadają aktualnej sytuacji - powiedział Platzeck, cytowany w dzisiejszym wydaniu dziennika "Der Tagesspiegel". W rozmowie z rozgłośnią RBB polityk ten ocenił, że energia atomowa nie jest odpowiednią dla ludzkości formą produkcji energii elektrycznej. Jak dodał, życzyłby sobie, aby ten pogląd dotarł również do polskich sąsiadów Brandenburgii.
Także rzecznik senatu (czyli rządu krajowego) Berlina Richard Meng oświadczył, że "energia jądrowa nie jest rozwiązaniem". Można tylko mieć nadzieję, że katastrofa nuklearna w Japonii skłoni do zmiany zdania" w sprawie energii atomowej - powiedział Meng gazecie "Tagesspiegel". Jak dodał, ta zmiana myślenia powinna prowadzić do odejścia od energii atomowej w Niemczech oraz rezygnacji z planów budowy elektrowni jądrowych w Polsce.
Wczoraj rzecznik rządu Paweł Graś potwierdził, że Polska nie weryfikuje swoich planów związanych z budową pierwszej elektrowni jądrowej. Zapewnił, że kwestie bezpieczeństwa będą jednym z głównych kryteriów branych pod uwagę przy wyborze technologii.
Ministerstwo Gospodarki zakłada, że budowa ruszy w 2016 roku, a prąd z pierwszego bloku ma popłynąć w 2020 r. Szacunkowa moc elektrowni to 3 tys. MW. Do końca 2013 roku ma nastąpić wybór ostatecznej lokalizacji elektrowni.