Policjant komendy stołecznej, który najpierw ranił nożem żonę, a potem zabarykadował się w mieszkaniu, popełnił samobójstwo. Mężczyzna targnął się na życie tuż przed wejściem antyterrorystów. Zastrzelił się ze służbowej broni.
Żona mieszkańca bloku na osiedlu na warszawskiej Pradze Północ powiedziała mu, że jest w związku z innym mężczyzną - wynika z informacji naszego reportera Krzysztofa Zasady. Najprawdopodobniej 37-latka nie chciała zerwać tamtej znajomości. To miało doprowadzić do awantury domowej, podczas której 42-latek pchnął kobietę nożem. Później zabarykadował się w mieszkaniu. Ranna w plecy i klatkę piersiową kobieta została odwieziona do szpitala, gdzie ją zoperowano. Jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Jak ustalił nasz reporter Roman Osica, żona policjanta pracuje w straży miejskiej.
Budynek, w którym był nożownik, otoczyli policyjni antyterroryści. Na miejsce przyjechali także negocjatorzy, którzy próbowali nawiązać z nim kontakt. Mężczyzna nie chciał jednak rozmawiać z funkcjonariuszami. Przed tym jak antyterroryści zdecydowali się wejść do jego mieszkania, popełnił samobójstwo.
Jak poinformował Mariusz Mrozek z warszawskiej policji, mężczyzna od 19 lat służył w Komendzie Stołecznej Policji. Był funkcjonariuszem wydziału kryminalnego. Mężczyzna strzelił do siebie ze służbowej broni, którą dysponował.
Miejsca antyterrorystów zajęli już policyjni technicy. Będą ustalać, jak doszło do tragedii.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Nikt z rozmówców naszego reportera nie przyznał się do znajomości z policjantem. Część z nich jest jednak zaskoczona i zszokowana tym, co się stało. Do tej pory nie słyszałam, żeby coś tak strasznego w ogóle się zdarzyło - mówi jeden ze świadków. Są jednak i inne głosy: To jest specyficzne osiedle, policyjne. Z boku to wszystko inaczej się widzi. Kiedy tu się mieszka, to może nie jest to na porządku dziennym, ale jednak mniej zaskakuje - dodaje inny rozmówca.
Policjant miał dwoje dzieci. Rodzina mężczyzny została objęta opieką policyjnych psychologów. Dla tych dzieci i dla rodziny, która przyjeżdża do Warszawy, żeby się nimi zaopiekować, zapewniliśmy kwatery po to, żeby nie musiały one wracać do tego mieszkania. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie - powiedział rzecznik KSP.