Nadżim Laszrawi miał zginąć podczas zamachu na lotnisku w Brukseli - twierdzi belgijska prasa. Laszrawi był jednym z najbliższych współpracowników Salaha Abdeslama, koordynatora zamachów w Paryżu wpadł w Anderlecht pod Brukselą.
Nadżim Laszrawi od kilku miesięcy był poszukiwany przez policję. Wcześniej używał fałszywego nazwiska Sufian Kajal i to za nim belgijskie służby wystawiły list gończy. To on wynajął dom pod Namur w południowej Belgii, gdzie dżihadyści opracowali zamachy przeprowadzone 13 listopada, w których zginęło 130 osób.
Według francuskich służb ten niespełna 25-letni islamski ekstremista był już zamieszany siedem lat temu w atak terrorystyczny w Egipcie.
Wiadomo, że trzy lata temu pojechał walczyć u boku Państwa Islamskiego w Syrii, skąd przybył do Europy we wrześniu ubiegłego roku wraz z falą uchodźców. Zabrał go wtedy samochodem z dworca w Budapeszcie domniemany koordynator paryskich zamachów - Salah Abdeslam.
Francuskie służby uważają Nadżim Laszrawi za jednego ze specjalistów Państwa Islamskiego od ładunków wybuchowych. Ślady jego DNA odkryto na materiałach, które zostały użyte przez terrorystów w czasie listopadowych ataków w Paryżu.
Według francuskiej stacji telewizyjnej LCI takie same ładunki wybuchowe eksplodowały podczas zamachów w Brukseli.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W dwóch zamachach w Brukseli, do których przyznało się Państwo Islamskie, zginęło 31 osób. Ponad 270 zostało rannych. Wśród poszkodowanych jest troje Polaków.
Do ataków terrorystycznych doszło na międzynarodowym lotnisku Zaventem oraz na stacji metra w pobliżu instytucji europejskich.
Większość specjalistów przypuszcza, że seria zamachów w Brukseli była przygotowywana już od dawna, bo tego typu ataków nie sposób zorganizować w kilka dni.
(j.MKam)