Kolejne polskie lotnisko zostało zamknięte dla samolotów rejsowych: do odwołania w podrzeszowskich Jasionkach nie mogą lądować maszyny pasażerskie. Teraz w Polsce nie pracuje żadne lotnisko. Nad nasz kraj dotarła chmura pyłu wulkanicznego, który wydobywa się z wulkanu na Islandii.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przestrzeń powietrzna nad Polską jest zamknięta do odwołania - powiedział rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Grzegorz Hlebowicz. Oznacza to, że na lotniska nie mogą przylatywać ani startować z nich samoloty. Ruch może się odbywać jedynie na lotnisku w Rzeszowie - dodał.
Najnowsze, opublikowane prognozy sugerują, że do wieczora chmura pyłów znajdzie się nad większością terytorium Polski.
Rosyjskie służby zapowiadają, że wieczorem część chmury może dotrzeć nad Moskwę i Petersburg. Na razie jednak nie przewiduje się zamknięcia lotnisk - informuje korespondent RMF FM Przemysław Marzec. Zjawisko ma być niezauważalne gołym okiem, czyli chmura ma być bardzo rozrzedzona. Najbardziej zagrożony jest Murmańsk. Aeroflot odwołał około 20 rejsów, w tym do Kaliningradu.
Sytuację na całym świecie na bieżąco śledzi 9 centrów ostrzegania przed pyłem wulkanicznym VAAC (Volcanic Ash Advisory Centre), które powołano dlatego, że normalne systemy monitorowania pogody w tej sprawie nie wystarczają.
Pył wulkaniczny jest suchy i nie widać go na radarach pogodowych, a na pierwszy rzut oka nie różni się od zwykłej chmury. Stąd, piloci orientowali się, że wlecieli w taki pył po zapachu siarki i ogniach świętego Elma, czyli poświacie obserwowanej wokół kadłuba. Centra ostrzegania wykorzystują obserwacje satelitarne, między innymi analizę promieniowania podczerwonego. To pozwala precyzyjnie określić zasięg i wysokość, na jakiej można natrafić na chmury pyłu.
Londyńskie centrum, które wczoraj ogłosiło pierwsze ostrzeżenie, odpowiada właśnie za rejon północnego Atlantyku. Europą i Afryką zajmuje się centrum w Touluzie. Centrum Ostrzegania o Pyłach Wulkanicznych oznaczył czwartym, najwyższym stopniem ostrzegawczym dla lotnictwa: północno-zachodnią Polskę, a także Niemcy, Belgię, Finlandię, częściowo Francję, Wielką Brytanię, Rosję i kraje bałtyckie.
Pył wulkaniczny jest składnikiem popiołów wulkanicznych; może długo utrzymywać się w powietrzu po wybuchu wulkanu.
Najgroźniejszy jest dla silników, cząsteczki pyłu, wnikające do komory spalania ulegają przetopieniu, mogą uszkodzić turbiny, układ paliwowy, system chłodzenia, to wszystko może unieruchomić silnik. Takie przypadki już się zdarzały, na szczęście, udawało się ponownie silniki uruchomić nawet po kilku minutach po tym, jak samolot zniżał lot.
Ale to nie wszystko. Pył to mieszanina cząsteczek o rozmiarach od ułamków milimetra nawet do dwóch milimetrów, działa na szyby i kadłub, jak papier ścierny, może całkowicie zmatowić szyby i zmusić załogę do lądowania na przyrządach.
Po trzecie, te najdrobniejsze cząsteczki, a także żrące gazy mogą dostać się do układu wentylacyjnego i delikatnych przyrządów na przykład mierzących prędkość czy ciśnienie i dodatkowo zakłócić pracę załogi. Jeśli dodamy do tego, że pył islandzkiego wulkanu wznosi się na wysokość od 6 do 11 kilometrów, a więc także wysokość przelotową samolotów pasażerskich, tym bardziej komplikuje to sytuację.