- Nie ma już, nie wrócą. Moich trzech braci zginęło (…) Jechali, żeby zarobić na kawałek chleba, a pojechali po śmierć - mówią zrozpaczone rodziny ofiar tragicznego wypadku koło Nowego Miasta nad Pilicą. W katastrofie zginęło 18 osób. Część z nich mieszkała Żardkach w powiecie opoczyńskim w Łódzkiem.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jak ktoś złapie robotę ciągnie drugiego. Co ma brać obcego, lepiej rodzinę - mówi niedoszła żona jednego z tragicznie zmarłych. Dzieci mają 600 złotych renty po pierwszym ojcu, bo też zginął. Mirek dbał o nas całe życie, nie pozwolił na nas złego słowa powiedzieć. On nas utrzymywał. My żyliśmy z tego, co Mirek zarobił.
A że jechali furgonem, busem nieprzystosowanym do przewozu tylu osób? Pani, a kto tu do pracy jeździ autobusami? Kogo na to stać. Dobrze, że są bambry, bo ludzie mają na chleb gdzie zarobić. Każdy ciuła jak może - dodaje.
Codziennie widzę dziesiątki takich busików jeżdżących z ludźmi do pracy. Wszyscy chcą dojechać na czas, wszyscy chcą zarobić - nie zważając na konsekwencje - dodają.
Kobiety podkreślają, że w okolicy panuje bieda, duże bezrobocie, a prace sezonowe to jedyny czas, kiedy można się trochę odkuć. Zaczynają od truskawek, potem przychodzą jabłka.
We wtorek wcześnie rano, w gęstej mgle nieprzystosowany do przewozu dużej liczby osób volkswagen transporter zderzył się czołowo z ciężarowym volvo. Busem jechało 18 osób: kierowca oraz 17 pracowników sezonowych, jadących na zbiór jabłek.
16 osób zginęło na miejscu, dwie zmarły w szpitalu. Wszystkie ofiary pochodziły z jednego powiatu - opoczyńskiego (Łódzkie), wśród nich są cztery kobiety.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video