Władze klubu parlamentarnego PO chcą wykluczenia z niego posła Andrzeja Smirnowa, który nie wziął udziału w środowym głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska i nie usprawiedliwił swojej nieobecności. "Klub zajmie się ta sprawą na najbliższym, lipcowym posiedzeniu. Myślę, że nie będzie tu żadnych wątpliwości" - stwierdziła wiceszefowa klubu Izabela Mrzygłocka.
Na uwagę, że wykluczenie Smirnowa z klubu PO zmniejszy i tak już niewielką większość koalicyjną, Mrzygłocka odparła: Wątpliwe wsparcie nie jest wsparciem.
Tymczasem Smirnow oświadczył, że nie chciał głosować za rządem, bo nie zgadza się z polityką Platformy Obywatelskiej. Jak zastrzegł, nie chodzi jedynie o sprawę upublicznionych nagrań rozmów polityków. Nie może być tak, że ciągle rządzi rząd, który ma poparcie tylko dlatego, że straszy inną partią. To jest za mało, to musi się zmienić - ocenił Smirnow.
Jak dodał, ma też poważne zastrzeżenia do formy funkcjonowania klubu Platformy. W tej chwili jest to klub jednego człowieka - mam tu na myśli premiera, który decyduje o wszystkim, nie ma dyskusji merytorycznej - zaznaczył.
Smirnow zamierza zrezygnować z członkostwa w partii, nie planuje na razie wstępować do innego klubu parlamentarnych i będzie posłem niezależnym.
Do słów Smirnowa odniósł się sekretarz klubu PO Paweł Olszewski. Wiedza Andrzeja Smirnowa o funkcjonowaniu klubu PO jest zerowa, bo dopiero na poprzednim posiedzeniu przyjął mandat poselski (zajął miejsce Dariusza Rosatiego wybranego do PE) - zaznaczył polityk PO. Na uwagę, że Smirnow był również w poprzednich kadencjach posłem PO, Olszewski odparł, że "wówczas nie zgłaszał tego typu zastrzeżeń".
Nie zgodził się też ze stwierdzeniem Smirnowa, iż PO starszy obywateli PiS-em, aby uzyskać poparcie społeczne dla swojego rządu. Andrzej Smirnow kompletnie się zagubił - powiedział Olszewski.
W głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska nie głosowało dwoje posłów PO: Ewa Kołodziej i Andrzej Smirnow. Nieobecność Kołodziej władze klubu uznały jednak za usprawiedliwioną.
(edbie)