600 prawników podpisało się pod listem do brytyjskiego premiera Rishego Sunaka. Domagają się zaprzestania współpracy militarnej z Izraelem. To konsekwencje ataku w Gazie na konwój humanitarny, w którym zginęło siedem osób, w tym trzech Brytyjczyków i obywatel Polski.
Petycja ostrzega władze w Londynie, że łamią międzynarodowe prawo, sprzedając broń Izraelowi. Dlatego powinny tego zaniechać.
Według doniesień dron, który ostrzelał konwój samochodów z pomocą humanitarną, napędzany był silnikiem wyprodukowanym w Wielkiej Brytanii.
Składające się z siedemnastu stron obszerne pismo podpisane zostało także przez trzech byłych sędziów Sądu Najwyższego, najważniejszej instytucji prawa na Wyspach.
Przestrzegamy ostrego regulaminu, jeśli chodzi o handel bronią - zaznacza premier Rishi Sunak. Dodaje jednocześnie, że oczekuje od władz w Tel Awiwie dokładnego zbadania okoliczności niedawnego ataku. Są one o tyle kontrowersyjne, że po zniszczeniu pierwszego samochodu konwoju armia izraelska poinformowana została o popełnionym błędzie. Mimo to dokonała ataku na pozostałe dwa samochody World Central Kitchen.
Padły nawet oskarżenia, iż wojsko izraelskie celowo bierze na cel ludzi niosących w Gazie pomoc Palestyńczykom. Tel Awiw stanowczo zaprzecza tej tezie. Organizacja humanitarna dotknięta tą tragedią zawiesiła swoje działania w Strefie Gazy.
Sygnatariusze pisma przekazanego władzom w Londynie domagają się od rządu premiera Rishiego Sunaka zdecydowanej reakcji, wskakując związek między sprzedażą broni do Izraela, a możliwym łamaniem konwencji, która określa definicję ludobójstwa.