W wystąpieniu podczas uroczystości uczczenia pamięci ofiar Holokaustu, premier Izraela Benjamin Netanjahu zaapelował o podjęcie zdecydowanych działań przeciwko Syrii w związku z podejrzeniem o użycie broni chemicznej przez władze tego kraju.
USA zagroziły atakami lotniczymi na Syrię w związku z domniemanym użyciem broni chemicznej przez reżim prezydenta Baszara el-Asada.
Wydarzenia ostatnich dni nauczyły nas, że musimy przeciwstawić się złu i agresji (...) Widzieliśmy syryjskie dzieci, które zostały bestialsko zabite bronią chemiczną. Te obrazy poruszyły nasze serca - powiedział Netanjahu w środę późnym wieczorem podczas ceremonii uczczenia pamięci ofiar Holokaustu.
Szef izraelskiego rządu nie odniósł się jednak do rosnącego napięcia między USA a Rosją w związku z sytuacją w Syrii. Wcześniej w środę Natanjahu rozmawiał telefonicznie z prezydentem Rosji. Jak poinformował Kreml, Władimir Putin zaapelował do szefa izraelskiego rządu o powstrzymanie się od wszelkich destabilizujących działań w Syrii.
We wtorek irańska agencja Tasnim poinformowała, że w ataku rakietowym na bazę lotniczą w Hims w środkowej Syrii zginęło siedmiu irańskich członków personelu wojskowego. Według doniesień Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w ataku śmierć poniosło co najmniej 14 osób.
Bezpośrednio po ataku syryjska telewizja podała, że o przeprowadzenie go podejrzewa się USA, czemu natychmiast zaprzeczył rzecznik Pentagonu. Agencja Sana przekazała z kolei w poniedziałek, powołując się na źródła w syryjskiej armii, że za nalotem stały izraelskie siły powietrzne. Oficjalnie zarówno władze Izraela, jak i izraelskie wojsko nie wydały żadnego komunikatu po nalocie.
O tym, że ataku dokonało izraelskie wojsko, powiadomiło również w poniedziałek rosyjskie ministerstwo obrony. Dwa izraelskie myśliwce F-15 miały wystrzelić z libańskiej przestrzeni powietrznej osiem pocisków rakietowych. Syryjska obrona powietrzna zestrzeliła pięć z ośmiu rakiet, trzy pozostałe uderzyły w zachodnią część bazy T-4 w Hims - sprecyzował resort obrony Rosji.
W niedzielę organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjskie władze o atak chemiczny przeprowadzony w sobotę wieczorem na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie na wschód od Damaszku, gdzie miało zginąć co najmniej 41 osób. Władze Syrii odrzucają te oskarżenia.
(ł)