Część wyjazdów karetek jest nieuzasadnionych - w niektórych przypadkach nawet 30 proc. Pogotowie jest wzywane do zwykłych bólów brzucha czy niegroźnego nadużycia alkoholu - wynika z raportu opublikowanego przez NIK. Z dokumentu wynika, że zdecydowana większość karetek dociera na miejsce w wymaganym ustawą czasie - 15 minut w mieście i 20 minut poza miastem.
Najwyższa Izba Kontroli podkreśla w swoim raporcie, że najbardziej alarmująca jest liczba nieuzasadnionych wezwań karetek. Pogotowie coraz częściej wyręcza lekarzy rodzinnych, specjalistów i ambulatoria. To z kolei może utrudniać dostęp do pomocy osobom, które wymagają natychmiastowej interwencji - powiedział prezes NIK Jacek Jezierski. Jak dodał, zespoły ratownictwa medycznego wykorzystywane są też do stwierdzania zgonów oraz przewozów międzyszpitalnych.
Pracownicy pogotowia podkreślają, że cześć potencjalnych pacjentów podaje przy wezwaniu karetki wyolbrzymione lub nieprawdziwe objawy. Z prawie dwóch tysięcy sprawdzonych przez NIK wyjazdów ze Stacji Meditrans w Warszawie aż 19 proc. dotyczyło innych świadczeń niż te ratujące życie. Z kolei w Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego na 207 sprawdzonych wezwań 39 wzbudziło wątpliwości kontrolerów.
W niektórych stacjach pogotowia brakuje lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych oraz dyspozytorów. NIK zwraca uwagę, że przez braki kadrowe niektórzy z lekarzy pracują nawet kilkaset godzin miesięcznie. W stacji Meditrans w Warszawie, rekordzista przepracował 662 godziny. W ciągu doby na odpoczynek miał około dwóch, trzech godzin.