W Mińsku najemnicy z rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej, znanej jako Grupa Wagnera, szkolą pracowników prywatnej agencji ochrony. Taką informację przekazał niezależny portal Zerkalo.io.
Najemnicy z grupy Wagnera, tzw. prywatnej armii Putina, szkolą w białoruskiej stolicy pracowników agencji ochrony Guard Service, która jest pierwszą i jedyną jak dotąd prywatną na Białorusi tego typu firmą, która uzyskała zezwolenie na używanie broni palnej.
Anonimowe źródło w tym przedsiębiorstwie poinformowało portal Zerkalo.io, że 31 lipca do Mińska przybyło około 20-25 osób z firmy najemniczej Wagnera. Wszechstronnie szkolą one pracowników starannie dobranych pod kątem przygotowania fizycznego i psychologicznego. To ostatnie obejmowało między innymi lojalność wobec Łukaszenki.
Według informatora 14 sierpnia nastąpiła rotacja ekipy szkolącej - jedną grupę instruktorów zastąpiła inna.
Szkolenie obejmuje zdobywanie i przeczesywanie budynków, działania szturmowe w mieście, przygotowanie inżynieryjne.
"Przywieziono dużo broni, ale nie takiej, jakiej używamy na co dzień" - mówi źródło. "Ćwiczymy między innymi z granatnikami przeciwpancernymi oraz automatami Kałasznikowa. Dużo czasu poświęcamy medycynie taktycznej" - dodaje.
"Dlaczego wagnerowcy przyjechali, żeby szkolić nas, a nie oddziały sił zbrojnych Białorusi - nie wiem. Tego, kim są, nie ukrywają. Wielu z nich ma doświadczenie w walkach w Syrii, Ukrainie i krajach afrykańskich" - powiedział pracownik Guard Service. Dodał też, że szkolonym nikt nie mówi, czy działania takie mają związek z ewentualnym wysłaniem ich na wojnę z Ukrainą.
"Kierownictwo unika odpowiedzi" - twierdzi rozmówca. "Tym, którzy przejdą szkolenie obiecuje się wysokie wynagrodzenie - 10 tys. rubli białoruskich (około 18,5 tys. złotych - red.), krążą też pogłoski, że będziemy jeździć na delegacje" - dodaje.
Pracownikom portalu Zerkalo.io udało się dodzwonić do dyrektora agencji Guard Service, Uładzimira Oriecha. "Nie wiem, o czym mowa" - odpowiedział.