W ciągu najbliższych dni Komisja Europejska ma przedstawić propozycję zmian prawnych w funduszach unijnych. Chodzi o stworzenie mechanizmu wypłaty wsparcia krajom dotkniętym ostatnimi powodziami - dowiedziała się nieoficjalnie dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Na razie z unijnych funduszy nie wypłacano na wsparcie dla powodzian ani jednego euro ani z funduszy spójności ani z Funduszu Solidarności.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała już w czasie wrześniowej wizyty we Wrocławiu wsparcie dla regionów dotkniętych powodzią, które ma osiągnąć nawet 5 mld euro.
Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, Komisja Europejska ma już praktycznie gotowy projekt zmian w dyrektywie o funduszach. Działamy szybko, ale zmiany unijnego prawa nigdy nie odbywają się z dnia na dzień - usłyszała nasza dziennikarka w KE.
Chodzi o wprowadzenie możliwości nawet 100-procentowego finasowania z unijnego budżetu niektórych popowodziowych projektów. To oznacza, że w całości straty poniesione w związku z powodzią będą mogły być sfinansowane z europejskich pieniędzy - wyjaśnia Sefan De Keersmaecker rzecznik KE.
Obecnie za każdym razem konieczny jest wkład własny, niekiedy jest to nawet połowa środków - a na to regiony dotknięte powodzią nie mają pieniędzy. Chodzi także o większe zaliczki, które mogłyby popłynąć z Brukseli. Teraz jest to bardzo niewiele - około 2 proc. pełnej sumy wsparcia.
Aby pieniądze mogły popłynąć, niezbędne są także działania po stronie Polski. Warszawa musi przedstawić ocenę strat. Bardzo istotny jest też plan przekierowania środków z istniejących programów na te związane z powodzią. Polskie władze muszą zrobić przegląd unijnych funduszy i zaproponować, z których projektów są gotowe zrezygnować na rzecz tych popowodziowych (czyli np. z której drogi zrezygnować na Wschodzie Polski, by odbudować most w regionie dotkniętym przez powódź). Bo przecież to nie są nowe pieniądze, tylko przyznane już Polsce środki w ramach narodowej "koperty" (76 mld euro) w budżecie UE na lata 2021-2027. Te przekierowania mogą dotyczyć nawet do 5 mld euro.
Zmiana unijnego prawa może ułatwić Warszawie tę decyzję, bo będzie wiadomo, na co konkretnie Polska może liczyć.
Gdy Polska robi tę analizę, ważne jest, żeby wiedziała, jak duża będzie zaliczka oraz jaką część można sfinansować całkowicie z unijnego budżetu - mówi rzecznik KE. Na pewno nasza decyzja w sprawie zmiany prawa będzie miała wpływ na decyzję Polski - dodaje. I wtedy sprawy nabiorą tempa.
Poza funduszami strukturalnymi Polska zamierza się także starać o pieniądze z Funduszu Solidarności.
Warszawa nie przedstawiła jeszcze Brukseli szacunkowych kosztów strat, żeby KE mogła przeprowadzić wstępną ocenę. Nie zrobił tego zresztą jeszcze żaden z dotkniętych powodzią krajów. A to jest pierwszy krok, aby uzyskać te środki. Polskie władze mają jednak na to 12 tygodni od wystąpienia pierwszych szkód dokonanych przez powódź.
Fundusz Solidarności Unii Europejskiej nie jest instrumentem szybkiego reagowania, ale instrumentem pomocy po klęskach żywiołowych - przypomina rzecznik w rozmowie z dziennikarką RMF FM.
Przypomina, że "to zawsze zajmuje trochę czasu", bo trzeba ocenić straty i zdecydować, co się chce finansować. Po tym, jak taki wniosek trafi do Brukseli i zaakceptuje go Komisja, muszą go jeszcze zatwierdzić PE i Rada UE. A to może potrwać kilka miesięcy. Gdy to nastąpi, cała pomoc jest wypłacana w jednej racie. Możliwe jest też uzyskanie zaliczki.