"Wyjazd do Vancouver był emocjonalny, niesamowite szczęście. To wszystko na nas spadło. Teraz jesteśmy starsze, dojrzalsze. Do Rosji jedziemy po medale, nie po bagaż doświadczeń" - mówią polskie panczenistki. Luiza Złotkowska, Natalia Czerwonka i Katarzyna Woźniak są jak stare dobre małżeństwo. Z Kanady przywiozły pamiątkowe, 4 pary szpilek. Łez się nie boją, lampka wina osładza gorycz porażki. Jakie są brązowe medalistki igrzysk olimpijskich z Vancouver? W Soczi znów może być o nich głośno!
RMF FM: Ponad 300 dni w roku spędzacie razem! Cztery kobiety, różne charaktery. To jest trudne? Kłócicie się?
Luiza Złotkowska: (śmiech) Niewątpliwie, to nie jest łatwa sprawa, żeby pogodzić cztery indywidualności. Jesteśmy koleżankami, ale nie jesteśmy koleżankami z wyboru. Ze względu na łyżwiarstwo, musimy ze sobą przebywać. Ale radzimy sobie. Jesteśmy ze sobą tak długo, że jak Natalia Czerwonka schodzi rano na śniadanie, to po jej minie potrafię stwierdzić czy jej się źle spało, czy spało jej się dobrze, jaki będzie miała humor danego dnia.
Po minie możemy wywnioskować czy któraś jest zła, czy pokłóciła się z chłopakiem. Nie dzielą nas żadne bariery.
RMF FM: Jeżeli już się kłócicie, to padają mocne słowa?
Natalia Czerwonka: My - wszystkie - kończyłyśmy jedną szkołę, Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Poza tym spędzałyśmy razem czas w internacie. Także to nie były tylko treningi. 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. W Luizą znamy się chyba 9 lat. To jest tak - jak mówi Luiza, że po minie możemy wywnioskować czy któraś jest zła, czy pokłóciła się z chłopakiem. Nie dzielą nas żadne bariery.
RMF FM: Czyli jest to dobre koleżeństwo, ale nie do końca przyjaźń. Takie stare dobre małżeństwo...
Natalia Czerwonka: Nie mamy - między sobą - żadnych problemów, barier. Każda kobieta jest indywidualnością, każda z nas chce się wybić indywidualnie. I tutaj jest - może nie problem, ale każda ma jakiś interes w tym, żeby być lepszą od drugiej. Ale właśnie - dzięki temu - jesteśmy teraz na takim wysokim poziomie.
RMF FM: Która ma najtrudniejszy charakter?
Katarzyna Woźniak: Każda z nas jest inna, każda na swój sposób na trudny charakter, więc nie można wytypować jednej. Najważniejsze jest to, że się tolerujemy, że jesteśmy grupą, jesteśmy dobrym teamem, który się uzupełnia.
RMF FM: Zwykli ludzie widzą w was herosów! To jest sport wyczynowy, jesteście postrzegane jako osoby twarde, zdecydowane. Macie jakieś słabości?
Ja nie boję się łez. Po niepowodzeniu nie wstydzę się tego, że pójdę sobie popłakać.
Luiza Złotkowska: Ja nie boję się łez. Po niepowodzeniu nie wstydzę się tego, że pójdę sobie popłakać. Wtedy też trzeba jak najszybciej podjąć decyzję, żeby znowu działać, wracać do normalnego życia. Słabości są ze względu na własne ambicje, dążenie do celu. Najbardziej bolą porażki sportowe, bo po to trenujemy, poświęcamy czas, życie, żeby osiągnąć ten wynik. Jeżeli go nie ma, to jest wtedy przykro.
RMF FM: Jeżeli już jest porażka, w jaki sposób radzicie sobie z tym? Jak osładzacie sobie gorycz porażki?
Natalia Czerwonka: Lampką wina (śmiech). Mamy na to bardzo mało czasu, bo w piątek, sobotę, niedzielę - startujemy. Potem kolejne miejsce - transport, trening - kolejny start. Także bardzo szybko trzeba się resetować. Sport nauczył nas innego postrzegania problemów, gdzie na co dzień mogłybyśmy się denerwować, przeżywać, a teraz podchodzimy do tego inaczej. Mówimy: OK, trzeba to jakoś załatwić. Sport dużo nas nauczył, potem wykorzystamy to w "normalnym życiu".
Luiza Złotkowska: Sport uczy elastyczności. My nie robimy problemów z rzeczy, które dla innych osób mogłyby być kolosalnymi problemami. My nie robimy problemu z tego, żeby wsiąść w samochód, przejechać 500 km. Niektóre kobiety przed taką podróżą pięć dni studiują mapę. My po prostu jesteśmy do tego zmuszone, dlatego wsiadamy i jedziemy.
RMF FM: Nie tylko hart ciała, ale i ducha.
Natalia Czerwonka: Przede wszystkim! Cały czas poza domem, walizka, pranie w hotelach. Są momenty, kiedy chciałoby się usiąść, zapłakać, wrócić do mamusi i przytulić.
Są momenty, kiedy chciałoby się usiąść, zapłakać, wrócić do mamusi i przytulić.
Katarzyna Woźniak: Kiedyś usłyszałam bardzo ważne słowa: Jeżeli po biegu możesz powiedzieć, że dałaś z siebie wszystko, to nie można myśleć o porażce. To nie jest koniec świata. Najważniejsze jest, żeby mieć poczucie, że dało się z siebie wszystko.
RMF FM: A kontuzja. Bo wtedy organizm za was podejmuje decyzje. Nie startujecie, nie trenujecie...
Luiza Złotkowska: To jest bardzo trudne. Ja zerwałam więzadła krzyżowe w kolanie. Rehabilitacja trwała 6 miesięcy, pół roku przerwy od łyżwiarstwa. Było bardzo ciężko, kosztowało mnie to wiele pracy. Do końca nie byłam przekonana, czy uda mi się wrócić na tor lodowy. Gdy po kilku miesiącach uczyłam się na nowo biegać, chodzić - nie były to szczęśliwe momenty w moim życiu. Tym bardziej - jak widziałam, że dziewczyny trenują, startują, cały czas się poprawiają, a ja zrobiłam taki ogromny regres. Ale to też jest ten hart ducha, dzięki któremu wróciłam do formy.
O tym, czy polskie panczenistki mają kompleksy, czy noszą bieliznę pod sportowym kostiumem - czytaj na następnej stronie.
RMF FM: Jesteście kobietami. W takim naturalnym rytmie - co miesiąc - musicie stawać przed takim problemem, przed jakim staje każda kobieta. Co to dla was oznacza - gorsze samopoczucie, gorszy wynik?
Katarzyna Woźniak: To jest przede wszystkim dyskomfort, ale myślę, że to nie przenosi się na wynik sportowy. Jeżeli w tym dniu są zawody, biorę tabletkę przeciwbólową, jeżeli oczywiście boli mnie brzuch. Ale nie jest tak, że przez to nie idę na trening, przez to nie startuję.
Natalia Czerwonka: To jest jak w normalnym życiu. Każda kobieta musi wstać, wyjść do pracy, uporać się z tym. Myślę, że my w łyżwiarstwie szybkim - jeżeli chodzi o sport - mamy jeden z mniejszych problemów.
RMF FM: Na czym polega sukces tego teamu? Waszej czwórki?
Luiza Złotkowska: Chyba na tym, że każda z nas, i wszystkie razem - stajemy na starcie i mamy tylko jeden cel - wygrać, pokazać się z jak najlepszej strony. To wszystko urodziło się w Vancouver, gdy po nieudanych startach wiedziałyśmy, że jesteśmy dobrze przygotowane, że stać nas na wiele. Nie pokazałyśmy tego w indywidualnych startach, dlatego za wszelką cenę chciałyśmy zaprezentować się w biegu drużynowym.
Stajemy na starcie i mamy tylko jeden cel - wygrać, pokazać się z jak najlepszej strony. To wszystko urodziło się w Vancouver, gdy po nieudanych startach wiedziałyśmy, że jesteśmy dobrze przygotowane, że stać nas na wiele
RMF FM: A co się zmieniło w was po Vancouver?
Natalia Czerwonka: Każda z nas jest cztery lata starsza, cztery lata dojrzalsza, cztery lata bardziej doświadczona - sportowo i życiowo. Teraz inaczej do tego podchodzimy, bo te cztery lata to duży bagaż doświadczeń. Po drodze były kontuzje, zmiany trenerów. Tamten wyjazd był przede wszystkim pierwszy, taki bardzo emocjonalny. My się cieszyłyśmy z samego wyjazdu do Vancouver. Pamiętam, jak zakwalifikowałyśmy się w drużynie, z niesamowitym uśmiechem na buzi cieszyłyśmy się, że jedziemy, że się udało. A potem to, co się stało, to było niesamowite szczęście. Wywiady, telewizja... powitanie na lotnisku. Nagle to wszystko na nas spadło. Teraz jesteśmy szczęśliwe, że jest duża ekipa, jedziemy do Soczi walczyć o medale, a nie po bagaż doświadczeń...
RMF FM: Może się mylę, jeżeli tak - poprawcie mnie. Mówimy o skoczkach, Justynie Kowalczyk, o was zdecydowanie mniej. Wyniki są, ale to gdzieś znika...
Katarzyna Woźniak: Cieszę się, że sprawiamy niespodzianki, że słychać o naszych dobrych wynikach, więc to jest ważne.
Natalia Czerwonka: Zauważają nas holenderscy trenerzy. Jedziemy na zawody i nie jesteśmy szarymi myszkami, tylko jesteśmy taką małą, polską potęgą. Bo ekipa liczy 11 osób, każdy bije się o podium. Trenerzy z innych krajów nam gratulują. Dołożymy starań, żeby ludzie nas oglądali i polubili łyżwiarstwo szybkie.
Jedziemy na zawody i nie jesteśmy szarymi myszkami, tylko jesteśmy taką małą, polską potęgą. Bo ekipa liczy 11 osób, każdy bije się o podium.
RMF FM: Padło z waszych ust słowo potęga, a wy nie macie gdzie trenować. Jest obiekt w Zakopanem, ale on nie jest zadaszony...
Luiza Złotkowska: Niestety, jest to nasza bolączka, bolączka łyżwiarstwa szybkiego od dawna. I to chyba szybko się nie zmieni. Nie mamy obiektu do trenowania w Polsce, brakuje nam dachu nad lodowiskiem i przez to musimy podróżować, tracimy mnóstwo czasu. Trenujemy głównie w Niemczech, bo tam jest najbliżej. Ale to jest tylko jedna strona medalu. Nasze zaplecze też nie ma gdzie trenować, tak jak ich rówieśnicy w Holandii czy na Białorusi, bo tam jest obiekt zadaszony. Gdy nasze pokolenie łyżwiarskie rozstanie się ze sportem, może być problem...
RMF FM: Jesteście młode, piękne, zgrabne. Ale nie ma kobiety, która czegoś nie chciałby w sobie zmienić. Czy wy macie kompleksy?
Katarzyna Woźniak: Ja - oprócz tych oczywistych rzeczy - nogi, brzuch - czekam aż mi zdejmą aparat ortodontyczny i będę mogła się uśmiechać... (śmiech)
Natalia Czerwonka: Jak byłam młoda, patrzyłam na starsze koleżanki i myślałam sobie: Jakie one mają fantastyczne nogi, takie umięśnione. Teraz troszkę bym z tych nóg odjęła... (śmiech)
Luiza Złotkowska: Ja bym sobie chciała odessać tłuszcz z łydek i przełożyć to na piersi... (śmiech)!
Natalia Czerwonka: Może nie poruszajmy tego tematu, bo każda z nas by sobie troszkę dodała. Tym bardziej, że nasze kostiumy są obcisłe, wszystko widać... (śmiech)
RMF FM: Te kostiumy są takie cienkie. Wy macie bieliznę?
Natalia Czerwonka: Tak, mamy bieliznę, ale to jest zupełnie inny start w hali, bo tam jest plus 15 stopni. W Zakopanem jest minut 5, tutaj jest nam zimno, wszystko zamarza. My jeździmy bez skarpetek, bo mamy buty dopasowane do swojej stopy. Także hala lodowa jest dla nas czymś niezbędnym.
RMF FM: Ale - jak trenujecie pod gołym niebem - to zakładacie jeszcze bieliznę termoaktywną, która dodatkowo was ogrzewa?
Luiza Złotkowska: Właśnie, nie dość, że te kostiumy, w których jeździmy, spłaszczają nam wszystko tu i ówdzie, to jeszcze pod kostiumem mamy topy sportowe, które również niczego nam nie uwydatniają!
Natalia Czerwonka: Załóż push-up! (śmiech)
RMF FM: W tych obcisłych kostiumach spędzacie w zasadzie cały rok, ale są chyba takie chwile, kiedy ubieracie się inaczej. Wskakujecie w kobiece ciuszki, zakładacie sukienki. Macie w ogóle na to siłę i ochotę, żeby tak się "wylaszczyć"?
Natalia Czerwonka: Są takie miłe okazje. Ostatnio - tak ładnie ubrane - byłyśmy tutaj w Zakopanem, na balu w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Wtedy każdy na nas patrzy z podziwem. Czasami, kiedy mamy dzień wolny, lubimy pomalować rzęsy tuszem, czego normalnie nie robimy. Każda - inna kobieta - wstaje rano i maluje oczy, my - niestety nie, wiadomo - jest trening, pot. My nawet między sobą zauważamy, że pomalowałyśmy oczy. I chłopcy, z którymi trenujemy też to zauważają, bo na co dzień widzą nas w dresach. Więc jak już zrobimy makijaż to mówią: O! dziewczyny gdzieś wychodzą. Więc jest to miłe.
RMF FM: A obuwie? Trenujecie non - stop w specjalnie dopasowanych butach sportowych, ale - czy podczas tych nielicznych imprezowych wyjść - zdarza się wam wskoczyć w szpilki?
Luiza Złotkowska: Tak! Mamy nawet taką historię związaną z sukienkami i szpilkami. Po zdobyciu medalu w Vancouver, pierwsze co zrobiłyśmy, nawet przed udzielaniem wywiadów, to pojechałyśmy do sklepów w centrum miasta. Spędziłyśmy tam chyba ponad dwie godziny, wybierając sobie nowe rzeczy, sukienki, szpilki i wszystkie dodatki. I tak spędziłyśmy resztę naszego wieczoru i poranka.
Po zdobyciu medalu w Vancouver, pierwsze co zrobiłyśmy, nawet przed udzielaniem wywiadów, to pojechałyśmy do sklepów w centrum miasta. Spędziłyśmy tam chyba ponad dwie godziny, wybierając sobie nowe rzeczy, sukienki, szpilki i wszystkie dodatki.
Katarzyna Woźniak: Pamiątkowe szpilki z Vancouver mamy takie same!
RMF FM: To tak świętujecie sukcesy? Idziecie do sklepu na zakupy?
Luiza Złotkowska: To był taki pierwszy, świętowany sukces. Mamy nadzieję, że w tym roku w Soczi również pojedziemy na zakupy. Oby tak się stało. Na pewno nie będzie nam wtedy szkoda pieniędzy.
Jakiej muzyki słuchają? Co je odpręża? Czy zdarza im się płakać? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz na następnej stronie.
RMF FM: A jeżeli chodzi o czas wolny? Jak go spędzacie, jeśli jesteście za granicą i akurat możecie skorzystać z odrobiny wolnego?
Luiza Złotkowska: Ja mam to szczęście, że ze mną w kadrze podróżuje moja druga połówka, Janek Szymański. I w zasadzie to z nim spędzam większość wolnego czasu.
Natalia Czerwonka: Tak jak mówicie, jesteśmy kobietami. My - jak mamy ten wolny czas i jesteśmy za granicą - to przeznaczamy go właśnie na zakupy, albo dobry film, dobra książka i tak w kółko.
Katarzyna Woźniak: Wolny czas to przede wszystkim także taka odskocznia od tego wszystkiego, czym żyjemy na co dzień. Nigdy nie jest go za dużo, więc jak już jest, próbujemy wykorzystać go w każdy możliwy sposób.
RMF FM: Czy jest coś, czego zazdrościcie innym kobietom, takim które nie są sportowcami, mają nieco więcej luzu, nie żyją pod taką presją?
Luiza Złotkowska: Ja bym kiedyś chciała chodzić do pracy w szpilkach i sukience.
Natalia Czerwonka: A my z Kasią obiecałyśmy sobie, że kiedyś nauczymy się porządnie malować. Bo to jest sztuka, a my tego nie potrafimy.
Katarzyna Woźniak: A ja chciałbym więcej gotować. Chciałabym się nauczyć. Próbuję. Ćwiczę, jak mam właśnie czas wolny.
RMF FM: Ulubione potrawy?
Katarzyna Woźniak: Wszystkie makarony. I szarlotka oczywiście!
RMF FM: A jeżeli chodzi o muzykę? Lubicie słuchać czegoś przed startem, muzyka Was mobilizuje?
Luiza Złotkowska: Moją sąsiadką jest Agnieszka Chylińska. I ja jestem jej wielką fanką od lat.
RMF FM: Słyszałyśmy, że sama też lubisz śpiewać?
Luiza Złotkowska: W duecie z Agnieszką - zawsze!
RMF FM: Luiza już zdradziła, kogo lubi słuchać, a wy dziewczyny?
Natalia Czerwonka: Ja lubię słuchać radia i tego, co mi puści Luiza albo Kasia Bachleda, bo z nią też czasem mieszkam w pokoju. Ale ona słucha takich spokojniejszych rytmów. Trochę muzyki góralskiej. Pod tym względem jestem elastyczna.
Katarzyna Woźniak: A ja słucham wszystkiego po trochu, ale jeśli chodzi o polskie zespoły to lubię Happysad. Słucham też radia.
RMF FM: A książki? Są takie, które mogłybyście polecić ? Lubicie czytać?
Katarzyna Woźniak: My z Natalą wszystko czytamy. Od kryminałów, przez lekkie romansidła po thrillery. Wszystko, co nam wpadnie w ręce.
Czytam książki o Żydach i drugiej wojnie światowej i o tym, jak ludzie kiedyś patrzyli na świat, jak mieli naprawdę trudno w życiu. Może to pomaga mi inaczej spojrzeć na życie, pomyśleć o tym jak ja mam dobrze.
RMF FM: Macie jakąś ulubioną książkę, taką do której wracacie?
Katarzyna Woźniak: Dwa razy przeczytałam historię Lance'a Armstronga, ale raczej nie wracam po raz kolejny do przeczytanej już książki. Poza tym, jednym z moich ulubionych pisarzy jest Nicholas Sparks.
Natalia Czerwonka: Ja czytam wszystko. Jeżeli przeczytam kryminał, to potem chcę zmienić klimat. Czytam książki o Żydach i drugiej wojnie światowej i o tym, jak ludzie kiedyś patrzyli na świat, jak mieli naprawdę trudno w życiu. Może to pomaga mi inaczej spojrzeć na życie, pomyśleć o tym jak ja mam dobrze.
Czy stać je na szaleństwo? Czy zdarza im się przeklinać? O czym marzą? Zapraszamy do lektury kolejnej części wywiadu!
RMF FM: Możecie sobie pozwolić na spontaniczne akcje? Co ostatnio zrobiłyście szalonego?
Luiza Złotkowska: Z tymi spontanicznymi wyjazdami jest dość ciężko, bo wszystkie jesteśmy objęte programem antydopingowym ADAMS. Każdego dnia musimy podać adres, pod którym przebywamy i godziny, w których kontrola antydopingowa może nas odwiedzić, więc raczej ciężko jest z takim wyjazdem. Ale ja bardzo lubię takie wypady pozasportowe. Na wiosnę udało mi się pozwiedzać Hiszpanię, Barcelonę, Walencję, Alicante.
Natalia Czerwonka: Było kilka takich wspólnych wyjazdów spontanicznych. Podczas obozu wyruszyłyśmy do Las Vegas, bo dwa dni dłużej zostałyśmy w Stanach Zjednoczonych. Postanowiłyśmy wypożyczyć auto i uszyłyśmy. Zmobilizowali nas wtedy chłopcy, bo oni pierwsi się zebrali i wszystko zorganizowali. Miałam też taką spontaniczną przygodę w Polsce. Byliśmy na obozie w Szklarskiej Porębie, byliśmy z chłopakami na lodach, zaprosiłam ich do mojego domu na obiad. Także są takie wyjazdy, ale jest ich naprawdę bardzo mało.
RMF FM: A zdarzyło się wam kiedyś, że na zgrupowaniu uciekałyście oknem na imprezę?
Natalia Czerwonka: To zależy, na jakim etapie przygotowań jesteśmy. Teraz jest zima, starty i nie możemy sobie pozwolić na takie szaleństwa. Jak byłyśmy duże młodsze, nie tak doświadczone, to były takie sytuacje, ale nas prowadziła wcześniej pani trener Ewa Białkowska, która sama była zawodniczką i opowiadała nam o takich sytuacjach, więc jak chciałyśmy wyjść, to miałyśmy na to pozwolenie. Naprawdę dobrze się bawiłyśmy.
RMF FM: Wam odpowiada ten tor w Soczi?
Luiza Złotkowska: To nie jest taki szybki obiekt, lód jest taki "europejski", my trenujemy na takich obiektach. Myślę, że nie mamy z tym obiektem żadnych problemów.
RMF FM: Jeżeli będziecie mogły, weźmiecie udział w ceremonii otwarcia igrzysk. Dla sportowca to chyba wyjątkowy moment, symboliczny?
Natalia Czerwonka: Ja chyba jestem jedyną osobą, która w Vancouver była na otwarciu, ponieważ to było 7 lutego, a 9 dziewczyny już startowały. Dla mnie to było niesamowite przeżycie. To wszystko bardzo długo trwa, jest męczące, ale kiedy zapłonął znicz, to ja się popłakałam, przeszły mnie ciarki. Nie wiem, jak będzie w tym roku, ale na pewno warto to przeżyć, to wszystko wynagradza.
Dla mnie to było niesamowite przeżycie. To wszystko bardzo długo trwa, jest męczące, ale kiedy zapłonął znicz, to ja się popłakałam, przeszły mnie ciarki.
RMF FM: Jak to jest przed samym startem. Jesteście razem, osobno? Jak się koncentrujecie?
Luiza Złotkowska: Zawsze jesteśmy w jednej szatni, niekoniecznie startujemy w tym samym momencie, więc gdzieś tam się mijamy, widzimy. Zawsze klepiemy się po plecach, życzymy sobie powodzenia. Ja przed startem nie słucham muzyki, staram się skoncentrować.
Natalia Czerwonka: Każda z nas jest inna, każda potrzebuje czegoś innego. Ale przybijamy sobie piątki, życzymy powodzenia. Duchowo chcemy być razem, to jest najważniejsze. Potem stajemy na starcie, jest wystrzał, nic innego się nie liczy...
RMF FM: Jest coś, co was dekoncentruje? Może wytrącić z równowagi?
Natalia Czerwonka: Po tylu startach nawet urwanie sznurówki nie jest nas w stanie zdekoncentrować. Działamy, byle do celu.
RMF FM: A po starcie potrzebujecie dużo czasu, żeby się wyciszyć?
Natalia Czerwonka: Jak jest euforia, to nie! (śmiech)
Katarzyna Woźniak: Właśnie, jak jest dobry bieg, to nie czujemy zmęczenia. Kiedy jest gorszy bieg, mamy czasem wrażenie, że potrzebujemy kilku dni na wypoczynek, a i tak nie pomoże.
Natalia Czerwonka: Te lepsze biegi mniej męczą, bo człowiek o tym nie myśli. Cieszy się, w podskokach ubieramy, wracamy do szatni, następuje rozluźnienie.
RMF FM: A jak długo trwa regeneracja?
Natalia Czerwonka: Nasze starty to są 3 dni, cztery tygodnie pod rząd. Także po takich 4 tygodniach czujemy się bardzo wypompowane.
RMF FM: Jak przegracie, to "kurza nóżka" i do szatni?
Luiza Złotkowska: Czasem coś się wymsknie (śmiech). Chociaż ja nie lubię przeklinać, ale są sytuacje, w których się zdarza.
Natalia Czerwonka: Zdarza się, Kasia próbuje się powstrzymywać. Kasia, prawda?
Katarzyna Woźniak: Nie, ja nie przeklinam. W lecie założyłam się z kolegami, że przez rok nie usłyszą z moich ust przekleństwa. Co jest wygraną? Już nie pamiętam. Ale ja jestem pewna, bo ja nie przeklinam. Ja mam swoje słówka zastępcze, które pozwalają mi wyrzucić te emocje, więc jakoś sobie radzę.
W lecie założyłam się z kolegami, że przez rok nie usłyszą z moich ust przekleństwa.
RMF FM: Trzymacie sztamę z męskim zespołem? Nie ma tak, że każdy sobie rzepkę skrobie?
Luiza Złotkowska: Gdybyśmy były we czwórkę, same baby, byłoby znam znacznie gorzej. Mamy ze sobą zawsze chłopców, możemy z nimi porozmawiać, możemy posłuchać, jaki jest męski punkt widzenia na niektóre sprawy. Zdarza się, że możemy z nimi potrenować.
Natalia Czerwonka: My jesteśmy nauczone, żeby trenować z facetami, bo przez to poprawiamy nasze wyniki. Nasz sukces trochę zbudowałyśmy na nich, należą im się podziękowania. Nasza była trenerka nauczyła nas, że kobieta silna trenuje z facetami.
Nasza była trenerka nauczyła nas, że kobieta silna trenuje z facetami.
RMF FM: A nie marzycie czasem o takich egzotycznych wakacjach - na plaży, pod palmą?
Natalia Czerwonka: Marzymy. Mamy nadzieję, że możemy w kwietniu zrobimy sobie taką nagrodę i gdzieś wylecimy. Bo te cztery lata były ciężkie, trzeba będzie odpocząć.
RMF FM: Wasze cele w Soczi?
Luiza Złotkowska: Ja chciałbym zająć miejsce w pierwszej "10". Najbardziej stawiam na bieg na 1500 metrów. A jeżeli chodzi o drużynę, no cóż - wszyscy wiedzą, na co liczymy...
Natalia Czerwonka: Marzę o medalu olimpijskim, którego jeszcze nie mam, którego mi brakuje. Jeżeli to moje marzenie się spełni, reszta będzie nieważna.
Katarzyna Woźniak: Wszystkie będziemy walczyć o ten medal, bo to jest dla każdej z nas cel.
RMF FM: Tego wam bardzo życzymy! No i tego toru w Zakopanem...
W Zakopanem rozmawiały: Maja Dutkiewicz i Edyta Sienkiewicz