Brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague oświadczył, że nie ma "pilnej konieczności" wycofywania z Korei Północnej brytyjskich dyplomatów. Zapewnił, że jego kraj wraz z sojusznikami będzie śledził napiętą sytuację na Półwyspie Koreańskim.
Hague podkreślił, że nie ma potrzeby "odpowiadania na retorykę Korei Północnej i informacje o zagrożeniu z zewnątrz,za każdym razem gdy sformułuje je Phenian". Ocenił też, że nie ma sygnałów świadczących o przemieszczaniu się północnokoreańskiej armii, "czego można by się spodziewać w czasie poprzedzającym ewentualny atak". Powinniśmy zachować spokój, ale jednocześnie musimy być zdecydowani i jednomyślni - zasugerował. Ostrzegł też przed "groźbą błędnej oceny (sytuacji) przez północnokoreański reżim" i zagrożeniem, że Phenian "uwierzy we własną paranoidalną retorykę".
W piątek władze Korei Północnej zaapelowały do znajdujących się na terenie ich kraju ambasad o rozważenie ewakuacji personelu. Stwierdziły, że w przypadku konfliktu nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa pracującym tam dyplomatom. Polskie MSZ oceniło, że północnokoreańska retoryka niepotrzebnie podwyższa napięcie.
(mn)