Reprezentanci Polski będą mieli dzisiaj ostatnią okazję, by powiększyć dorobek medalowy w narciarskich mistrzostwach świata w Val di Fiemme. O godz. 12:15 na trasę biegu na 30 km ruszy Justyna Kowalczyk, a o 16:30 skoczkowie rozpoczną zmagania drużynowe.

REKLAMA

Dla Kowalczyk będzie to trzeci indywidualny występ w tej imprezie. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego najpierw była szósta w sprincie, a następnie piąta w biegu łączonym. To wyniki znacznie poniżej oczekiwań zarówno kibiców, jak i narciarki z Kasiny Wielkiej. Wiele wskazuje jednak na to, że dzisiaj może być jej wielki dzień.

30 km techniką klasyczną to konkurencja, w której zdobyła złoty medal igrzysk olimpijskich w Vancouver. Polka świetnie spisała się także w czwartkowej sztafecie. Biegnąc na drugiej, pięciokilometrowej zmianie odrobiła ponad półminutową stratę do prowadzącej Therese Johaug. To właśnie Norweżka broni tytułu sprzed dwóch lat z Oslo.

Kowalczyk, jak i jej trener, studzą jednak oczekiwania. Uważają, że z rywalizacji w sztafecie nie można wyciągać daleko idących wniosków, a oprócz formy olbrzymie znaczenie będzie miało smarowanie nart. Widzieli państwo jak skończyli Rosjanie w biegu na 15 km? Najlepszy z nich był 25. Przecież nagle nie zapomnieli jak się biega. Po prostu mieli fatalnie przygotowany sprzęt. Dobrze posmarowane narty to co najmniej 50, a może nawet i 70 procent sukcesu - powiedziała liderka klasyfikacji generalnej PŚ.

Oprócz Kowalczyk do rywalizacji przystąpi Kornelia Kubińska.

Stoch: Każdy niech zrobi, co do niego należy

W drużynowym konkursie skoków na dużym obiekcie, w Oslo zwyciężyli Austriacy. W Val di Fiemme formą jednak nie imponują. Szansę na medal mają za to Polacy. Od czwartku biało-czerwoni mają w składzie mistrza świata, kiedy na tej samej skoczni triumfował Kamil Stoch. 25-letni zawodnik podkreśla jednak, że sukces nie zależy tylko od jego postawy. Jeśli każdy z nas zrobi to, co do niego należy. To będziemy mieli powody do zadowolenia - zaznaczył Stoch.

W podopiecznych Łukasza Kruczka bardzo wierzy Adam Małysz. "Orzeł z Wisły" twierdzi, że Polska ma najlepszą drużynę w historii. Obok Stocha w składzie znaleźli się: Maciej Kot, Dawid Kubacki i Piotr Żyła.

(MRod)