Most Krymski, strategicznie ważna z logistycznego punktu widzenia przeprawa dla Rosjan, wymaga pilnych napraw. "Most Kerczeński dożywa swoich dni" - napisali partyzanci z ukraińsko-tatarskiego ruchu oporu działającego w Rosji, na Krymie i innych terytoriach Ukrainy pod rosyjską okupacją.

REKLAMA

Most Krymski, znany również jako Most Kerczeński, bo ciągnie się nad łączącą Półwysep Krymski z Półwyspem Tamańskim Cieśniną Kerczeńską, to sól w oku Kijowa. Rosjanie rozpoczęli jego budowę w 2016 roku, dwa lata po aneksji Krymu. Przeprawę drogową otwarto ostatecznie 1 października 2018 roku, a transport kolejowy ruszył ponad rok później - 23 grudnia 2019 roku.

Most Krymski jest wykorzystywany przez Moskwę do transportu żołnierzy i sprzętu na Krym, a następnie na Ukrainę. Z tego powodu ma kluczowe znaczenie dla rosyjskich operacji wojskowych na południu Ukrainy. Nic dziwnego, że Ukraińcy chcą go zniszczyć, czego zresztą próbowali co najmniej dwukrotnie.

8 października 2022 roku na jezdni prowadzącej z Rosji na Krym doszło do eksplozji ciężarówki, w wyniku której zawalił się fragment przeprawy drogowej, a przeprawa kolejowa stanęła w ogniu. 23 lutego 2023 roku rosyjski rząd ogłosił, że przywrócono funkcjonowanie przeprawy drogowej, a 5 maja - po naprawach - ruszył transport kolejowy.

Do drugiego ataku doszło 17 lipca 2023 roku. Zarówno rosyjskie, jak i ukraińskie źródła przekazały, że w most uderzyły drony morskie, w wyniku czego zawalił się fragment przeprawy drogowej. Zginęła wówczas jadąca samochodem para, a ich dziecko zostało ranne. Most został ponownie oddany do użytku 14 października. Most Krymski był ponadto wielokrotnie zamykany w związku z atakami rakietowymi sił ukraińskich na rosyjskie obiekty wojskowe na Krymie.

Ukraińskie służby specjalne, m.in. słowami szefa ukraińskiego wywiadu gen. Kyryło Budanowa, wielokrotnie podkreślały, że "most na Krym jest konstrukcją zbędną". To nie jest kwestia tego, czy uderzymy (w Most Krymski), czy nie. Robimy to regularnie, więc doprowadzimy to do końca. To tylko kwestia czasu - zapewniał we wrześniu szef HUR.

Elementy konstrukcyjne mostu ulegają degradacji

Wydaje się, że jego przepowiednia zaczyna się realizować. Choć od lipca ub.r. w most nie trafiły żadne ukraińskie pociski, to znienawidzony przez Kijów obiekt... zaczyna się sypać.

"Most Kerczeński dożywa swoich dni" - napisali na Telegramie partyzanci z Atesz, czyli ukraińsko-tatarskiego ruchu oporu działającego w Rosji, na Krymie i innych terytoriach Ukrainy będących pod rosyjską okupacją.

"W wyniku powstałych uszkodzeń elementy konstrukcyjne mostu ulegają degradacji, co prowadzi do rozpadu jego fragmentów" - dodano we wpisie. "Stosunek do jego stanu jest coraz bardziej lekceważący, nikt nie poświęca mu należytej uwagi" - zaznaczono.

Partyzanci z Atesz stwierdzili również, że liczba systemów obrony powietrznej na Krymie stale maleje, co czyni most jeszcze bardziej bezbronnym. To bez wątpienia dobre wieści dla Sił Zbrojnych Ukrainy.