"Wybory w tradycyjnej formie są możliwe w bezpiecznej formie najwcześniej za dwa lata. Jeśli partie polityczne nie zgodzą się z tym, wtedy jedyną bezpieczną formą są wybory korespondencyjne" - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Podczas konferencji prasowej Szumowski poinformował o przekazaniu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu rekomendacji w kwestii przeprowadzenia wyborów prezydenckich.
Szef MZ wskazał, że "epidemia koronawirusa będzie nam towarzyszyła przez najbliższe miesiące, prawdopodobnie do półtora roku, dopóki nie pojawi się szczepionka". Zgodnie ze wszystkimi danymi różnych grup badających i analizujących sytuację, szczepionka ta może powstać najwcześniej w przeciągu kilkunastu miesięcy - dodał.
W związku z tym jego zdaniem przeprowadzenie w sposób bezpieczny wyborów prezydenckich w tradycyjnej formie, w jakiej wszyscy idą do urn i spotykają się w lokalach wyborczych będzie możliwe najwcześniej za dwa lata. I taka jest moja rekomendacja. Jeżeli ugrupowania polityczne nie zgodzą się na taką formułę, takie rozwiązanie, wtedy jedyną formą bezpieczną przeprowadzenia wyborów prezydenckich są wybory korespondencyjne - podkreślił Szumowski.
Zaznaczył, że przeprowadzenie wyborów w formie tradycyjnej związane byłoby ze zbyt dużą liczbą kontaktów międzyludzkich. Dlatego - powtórzył - jedyną formą jaką może rekomendować jako minister zdrowia, z punktu widzenia medycznego, są wybory korespondencyjne, bo "one minimalizują kontakt międzyludzki i ryzyko związane z transmisja wirusa".
Minister zdrowia podkreślił jednocześnie, że "o wszystkich szczegółach, o formule, szczegółowych zaleceniach dotyczących przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych" będzie mógł poinformować premiera i przekazać mu swoje rekomendacje w momencie, "gdy ustawa o wyborach korespondencyjnych będzie już w pełni ukształtowana i wróci w ostatecznej formie do parlamentu".
Odpowiadając na pytania o wybory korespondencyjne Szumowski powiedział, że "ogólne rekomendacje są takie, żeby maksymalnie zmniejszyć liczbę kontaktów międzyludzkich, aby utrzymywać reżim sanitarny". Będziemy mogli wydać rekomendacje, jako Ministerstwo Zdrowia, posiłkując się opinią Inspekcji Sanitarnej, wtedy gdy będziemy znali szczegóły techniczne przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych - powiedział minister.
Powtórzył, że obecnie ustawa wprowadzająca możliwość przeprowadzeni wyborów korespondencyjnych jest w Senacie.
Dopytywany o możliwość bezpiecznego przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych już w maju szef MZ odparł, że "nie zna szczegółów, jak będzie wyglądała propozycja, która wyjdzie z Senatu, więc nie może w sposób odpowiedzialny, jako urzędnik państwowy wypowiadać się, jak powinny wyglądać rekomendacje".
Szumowski podkreślił także, iż na przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych "nie ma miesiąca, który byłby bezpieczniejszy od innych i nie ma miesiąca, który byłby gorszy od innych".
Dziś było wspólne spotkanie ministrów zdrowia i WHO, i było podkreślane, że na jesieni niestety spodziewamy się drugiej fali epidemii i czegoś czego się bardzo obawiamy, to jest fali zachorowań na grypę, która będzie towarzyszyła epidemii koronawirusa. To może oznaczać bardzo poważną sytuację zdrowotną dla większości krajów na świecie półkuli północnej - powiedział minister zdrowia.
Minister powtórzył w Polsat News, że zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie w Polsce w tradycyjnej formie mogłyby się odbyć dopiero za dwa lata, gdy świat poradzi sobie z wirusem.
Jednocześnie Szumowski zauważył, że obecnie "nie ma danych, żeby wybory korespondencyjne przeprowadzone na świecie miały spowodować wzrost istotny zachorowań". Przytoczył dane z Bawarii dotyczące dwóch tur wyborów. Pierwsza odbywała się w sposób tradycyjny - 15 marca, druga korespondencyjny - 29 marca.
Mamy dane, które są z Bawarii, gdzie nie ma ewidentnych danych, które by powiedziały, że tak jak po pierwszej turze wzrosły ilości zachorowań (...), tak po terminie wyborów korespondencyjnych - drugiej tury - takich ewidentnych danych na to, że te krzywe zachorowalności zmieniły się w sposób istotny statystycznie po prostu, z punktu widzenia naukowego, nie ma - posłużył się przykładem minister.
Dodał też, że analiza pokazuje także, że liczba zgonów w Bawarii w tym okresie nie zwiększyła się. "W związku z tym nie możemy powiedzieć, że mamy dane na to, że wybory korespondencyjne zwiększają niebezpieczeństwo, czy zwiększają ryzyko" - powiedział.
Podobnie, zdaniem szefa resortu zdrowia, nie ma dowodów, żeby - przy odpowiedniej organizacji - wybory korespondencyjne były zagrożeniem dla zdrowia.
Dotychczas w Polsce zakażenie koronawirusem potwierdzono u 8379 osób, z których 332 zmarły.
Wybory prezydenckie zostały zarządzone na 10 maja.
6 kwietnia Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego.
Według nowych przepisów, w stanie epidemii, marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Ustawa trafiła do Senatu.
Marszałek Tomasz Grodzki mówił w środę, że Senat będzie niezwykle starannie procedował na ustawą dotyczącą głosowania korespondencyjnego i okres 30 dni, który ma na procedowanie, zapewne będzie wykorzystany. Grodzki powiedział, że wątpliwości jest mnóstwo i o opinię w sprawie zawartych w ustawie przepisów należy zapytać m.in. epidemiologów, Państwową Komisję Wyborczą, Rzecznika Praw Obywatelskich, czy Sąd Najwyższy. Marszałek Senatu podkreślał, że "wybory powinny być bezpośrednie i tajne".