Ewa Kopacz twierdzi, że szkodliwe substancje można po prostu dopisywać do listy substancji zakazanych. Nie jest to jednak takie proste: dopisać je mogą tylko wszyscy posłowie, zmieniając ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii.

REKLAMA

Wczoraj minister zdrowia zapewniała reportera RMF FM Wojciecha Jankowskiego, że ma skuteczną broń w walce z producentami dopalaczy, którzy wymyślają nowe, więc jeszcze legalne, substancje odurzające. Twierdziła, że nowe narkotyki rząd może prostu dopisać do listy tych zakazanych. Walczymy, przecież jest nowa ustawa, która w tej chwili weszła. Dzięki tej ustawie możemy w tej chwili rozporządzeniem to regulować. W związku z tym, że ta ustawa została zmieniona w tej chwili możemy szybko reagować - mówiła.

Okazuje się jednak, że rząd może reagować zdecydowanie wolniej niż sądzi pani minister, ponieważ niczego nie może sam dopisać do listy. Resort Zdrowia jest tylko pośrednikiem między głównym inspektorem farmaceutycznym, który śledzi szkodliwe substancje, a posłami, którzy decydują o tym, co jest narkotykiem, a co nie. By zabronić danej substancji nie wystarczy wiec rozporządzenie. Aby dodać nową substancję do tej listy, trzeba przeprowadzać nowelizację ustawy"- potwierdza dyrektor Krajowego Biura ds Przeciwdziałania Narkomanii Piotr Jabłoński. A zmiana ustawy może trwać nawet miesiącami. Tym bardziej, że najpierw o taką nowelizację musi wnioskować minister zdrowia,