To już pewne, kara za opieszałość w likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, dziś wynosząca prawie 900 mln przekroczy miliard złotych. W najkorzystniejszym dla Polski przypadku - o kilkanaście milionów, a w gorszym o kilkadziesiąt lub nawet kilkaset. Zapowiadane na najbliższe dni odblokowanie polskiego KPO nie ma z tym nic wspólnego, bo kary nałożył TSUE, a nie Komisja Europejska.
Chodzi o nakazane przez europejski Trybunał Sprawiedliwości w połowie lipca ub. roku zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej SN, obłożone naliczaną od 3 listopada karą miliona euro dziennie. Wg stanu na dziś kara wynosi 192 miliony euro, czyli prawie 900 milionów złotych.
Parlamentarne prace nad projektami ustaw w tej sprawie przeciągają się. Sejmowa komisja sprawiedliwości zajmie się nimi kolejny raz w czwartek - kara będzie wtedy wynosić 197 mln euro, czyli prawie 923 miliony złotych. Jeśli prace zakończą się przygotowaniem sprawozdania, będzie je mógł rozpatrzyć Sejm, który zbiera się dopiero 25 i 26 maja. Wtedy kara będzie już wynosić 204 miliony euro, czyli ponad 955 milionów złotych.
Następnie ustawa trafi do Senatu, który ma na odniesienie się do niej 30 dni. Całego tego czasu nie wykorzysta, wg znanego dziś planu posiedzeń, senatorowie spotkają się jednak dopiero 8, 9 i 10 czerwca. Wysokość kary za niezlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej o kilkanaście milionów przekroczy wtedy miliard złotych. Jeśli Senat nie wprowadzi do ustawy poprawek - na tym się skończy. Ustawa trafi do podpisu Prezydenta, który nie skorzysta pewnie z przysługujących mu 21 dni na namysł i zostanie opublikowana.
Jeśli Senat wprowadzi do ustawy choć jedną poprawkę - będzie się do niej musiał odnieść Sejm, a ten zbiera się dopiero 22 i 23 czerwca, a więc kilkanaście milionów euro i kilkadziesiat milionów złotych później. Ostateczny kształt ustawy w tym wariancie byłby więc gotowy najwcześniej 23 czerwca - wtedy kara będzie wynosić 23 mln euro, czyli ponad miliard 86 milionów złotych.To jednak tylko nieco gorsza wersja od najbardziej optymistycznej.
W oczywisty sposób najkosztowniejsza dla Polski, jeśli komisja sprawiedliwości nie zakończy prac na czas, Sejm nie będzie się mógł zająć projektem likwidacji Izby Dyscyplinarnej w maju, ale dopiero na kolejnym posiedzeniu, 8 i 9 czerwca. Trwające jeszcze tylko jeden dzień obrady Senatu (do 10 czerwca) raczej nie pozwolą na pełną ocenę projektu, zatem izba wyższa parlamentu zajmie się nim na kolejnym posiedzeniu - wg planu dopiero 29 i 30 czerwca. Wtedy kara będzie wynosić 239 milionów euro, czyli miliard i prawie 120 milionów złotych. I skończy się na tym tylko wtedy, jeśli Senat nie wprowadzi do ustawy poprawek. Jeśli to jednak zrobi - będzie się nimi musiał zająć Sejm, który zbiera się dopiero 6 i 7 lipca, a więc 7 milionów euro i 32 miliony złotych później, kiedy kara zbiorczo wyniesie już 245 milionów, czyli prawie miliard 150 milionów złotych.
Wyliczone powyżej sumy są tak wysokie, że trudno wyobrazić sobie ich rzeczywiste znaczenie. Przekładając na konkrety można z grubsza powiedzieć, że miliard złotych to ponad dwa razy tyle, ile wynosił ubiegłoroczny budżet Kancelarii Premiera a także grubo powyżej znacznie wyższego jej budżetu w tym roku. To dwa razy tyle, ile w ub. roku wynosił budżet Kancelarii Sejmu i pięć razy tyle, ile kosztowała Kancelaria Prezydenta. Za miliard złotych można przez 2,5 roku utrzymać IPN, zorganizować 50 Konkursow Chopinowskich albo kupić kilkanaście najnowocześniejszych czołgów Abrams czy śmigłowców Black Hawk. W przeliczeniu na każdego obywatela Polski to ponad 26 złotych. Miliard złotych rozłożony na 1 6 780 000 pracujących w Polsce wg GUS to wydatek ok. 60 złotych od każdego zatrudnionego.