Określono 10 odcinków na granicy białorusko-ukraińskiej, do których mogą podejść migranci. Szef MSW w Kijowie Denys Monastyrski już zapowiedział, że ochrona tych miejsc będzie wzmocniona.
W mediach społecznościowych pojawiły się mapy, które mają sugerować migrantom przedostanie się do Niemiec z pominięciem Polski. Nowy szlak ma prowadzić przez Ukrainę i dalej przez Słowację i Czechy.
Władze Ukrainy już zapowiedziały, że podobnie jak Polska wzmocnią granicę. Szef ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych Denys Monastyrski zapowiedział, że na granicę z Białorusią zostanie dodatkowo wysłanych 8 i pół tysiąca żołnierzy i policjantów, a w ciągłej gotowości będzie 15 helikopterów.
Białorusko-ukraińska granica jest ponad dwukrotnie dłuższa niż granica Polski z Białorusią. Ma prawie 1100 kilometrów.
Minister Monastyrski przypomniał, że między Ukrainą i Rosją oraz Ukrainą i Białorusią nie ma "normalnej granicy".
"Są strażnicy graniczni, jest wyznaczona granica, ale samej infrastruktury granicy nie ma" - zaznaczył.
Na ciągnącej się ponad tysiąc kilometrów granicy ukraińsko-białoruskiej określono 10 punktów, "gdzie może odbywać się główne podejście migrantów do państwowej granicy Ukrainy". W tych miejscach będzie wzmocniona ochrona.
W razie potrzeby do ochrony granicy ma być zaangażowana obrona terytorialna i zapowiedział ćwiczenia "z obrony terytorialnej" w punktach możliwego zaostrzenia sytuacji.
Na razie, jak zapewniła straż graniczna Ukrainy, sytuacja na granicy jest stabilna i nie zaobserwowano prób jej nielegalnego przekroczenia.
Tymczasem do ponad tysiąca wzrosła już liczba migrantów, którzy koczują po białoruskiej stronie pod granicą Polski w pobliżu Kuźnicy.
Rano do koczujących dołączyło kolejnych kilkadziesiąt osób - poinformowała rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz.