Mieszkańcy bloku w Odessie, ostrzelanego wczoraj przez Rosjan, opowiedzieli reporterom o pierwszych chwilach po ostrzale. Epicentrum wybuchu pocisku było mieszkanie, w którym zginęła kobieta z matką i zaledwie trzymiesięczną córeczką. Ludzie zostali uwięzieni w mieszkaniach.
Wszystko było w dymie. W mieszkaniu był mój syn, który teraz jest w szpitalu, ma zszywaną rękę i wyjmowane szkło. Wybiegł po prostu w majtkach, nie wiem, jak mu się to udało - opowiada jedna z kobiet, cytowana przez agencję UNIAN.
W relacjach, opublikowanych na komunikatorze Telegram, mieszkańcy mówią, że gdy schodzili na dół, "schody były zakrwawione, ludzie siedzieli we krwi". Rannych znoszono na noszach.
. , , . . , . pic.twitter.com/UhYK0Vb53l
den_kazanskyApril 24, 2022
Epicentrum wybuchu pocisku stało się mieszkanie, w którym znajdowała się kobieta ze swoją matką i trzymiesięczną córeczką. Ojciec dziecka wyszedł kupić wielkanocną paskę (babkę drożdżową), cała rodzina zginęła pod jego nieobecność - opowiadają sąsiedzi, którzy cudem ocaleli.
Nie mogłem otworzyć drzwi, bo tam wszystko było zawalone, leżał gruz. Sąsiad krzyczy: ‘ratujcie mnie, spadłem z trzeciego piętra na drugie’. Widocznie strop upadł i on znalazł się na drugim piętrze - mówi jeden z mieszkańców. Relacje opublikowano na kanale agencji UNIAN na Telegramie:
W rosyjskim ostrzale rakietowym na Odessę, dokonanym w sobotę, jeden z pocisków uderzył w 15-piętrowy budynek mieszkalny, wywołując pożar. Zginęło co najmniej osiem osób, 18 zostało rannych.