Reprezentacja Polski w ćwierćfinale mistrzostw Europy koszykarzy 3x3 pokonała w Paryżu Holandię 21:14 i awansowała do półfinału. O godz. 19.45 zmierzy się w tej fazie z Litwą, która zwyciężyła Ukrainę 21:9.
We wcześniejszych występach w ME Polacy wygrali z Estonią 20:18 i Słowenią 21:14, awansując do czołowej ósemki z pierwszego miejsca w grupie B.
Z Holendrami biało-czerwoni mieli świeże porachunki z igrzysk w Tokio, gdzie przegrali z nimi w pierwszej fazie turnieju 20:22 po dogrywce, co m.in. kosztowało ich utratę szans na walkę o medale.
Rewanż się udał, chociaż niedzielne spotkanie na boisku usytuowanym w pobliżu wieży Eiffela początkowo nie układało się po myśli podopiecznych trenera Piotra Renkiela. Od początku prowadzili rywale, a Polacy starali się ich gonić. W szóstej minucie meczu było już 8:5 dla Holendrów, ale wtedy zaczął się okres świetnej gry biało-czerwonych.
Serię dwoma rzutami za dwa punkty zapoczątkował Przemysław Zamojski i było 9:10. W kolejnej akcji takim samym rzutem popisał się Łukasz Diduszko, który zastąpił w składzie olimpijczyka z Tokio, 38-letniego Michaela Hicksa, dając drużynie pierwsze w meczu prowadzenie 12:11.
Powiększył je kolejną "dwójką" Paweł Pawłowski, a punkty z akcji i z wolnego dorzucił Zamojski i było 15:10. Polacy nie pozwolili już sobie odebrać zwycięstwa, znów dzięki skuteczności Zamojskiego (12 pkt w meczu) i Pawłowskiego (4), który ustalił wynik rzutem wolnym.
Diduszko uzyskał 5 pkt, grał także Szymon Rduch.
Tym samym reprezentacja Polski zrealizowała już w Paryżu swój cel, jakim było miejsce w czołowej czwórce, po dwóch piątych lokatach w poprzednich edycjach ME. Wcześniej biało-czerwoni przegrali pojedynki ćwierćfinałowe - w 2019 r. w Debreczynie z Hiszpanią (20:21), a w 2018 w Bukareszcie ze Słowenią (18:21).
Drugą parę półfinałową (mecz o 19.20) tworzą Serbia (pokonała Francję 20:17) i Rosja (wygrała w Estonią 19:16).