Polscy piłkarze ręczni pokonali w Krakowie Macedonię 24:23 (11:13) w swoim drugim występie w mistrzostwach Europy. W piątek biało-czerwoni pokonali Serbię 29:28. Polacy zapewnili sobie awans do drugiej rundy grupowej turnieju.
TU PRZECZYTACIE ZAPIS Z RELACJI MECZU NA ŻYWO.
W drugim niedzielnym spotkaniu grupy A broniąca tytułu Francja pokonała 36:26 Serbię i także awansowała.
Polska: Sławomir Szmal – Kamil Syprzak 6, Michał Jurecki 5, Bartosz Jurecki 4, Krzysztof Lijewski 4, Karol Bielecki 2, Adam Wiśniewski 2, Jakub Łucak 1, Piotr Chrapkowski 0, Michał Daszek 0, Rafał Gliński 0, Piotr Grabarczyk 0, Przemysław Krajewski 0, Michał Szyba 0.
Macedonia: Borko Ristovski – Kiril Lazarov 8, Filip Mirkulovski 5, Nemanja Pribak 3, Goce Georgievski 2, Vlatko Mitkov 2, Filip Lazarov 1, Dejan Manaskov 1, Stojanche Stoilov 1, Ace Jonovski 0, Velko Markoski 0, Naumche Mojsovski 0, Nikola Markoski 0.
Po piątkowej wygranej 29:28 z Serbią biało-czerwoni zgotowali swoim kibicom kolejny horror, mimo że trzy i pół minuty przed końcem wygrywali czterema bramkami.
Oba zespoły na początku grały bardzo uważnie w obronie. Po golu otwarcia Michała Jureckiego na wyrównanie trzeba było czekać do piątej minuty. Autorem tego trafienia był jeden z najlepszych piłkarzy ręcznych na świecie Kiril Lazarov.
Zdobywanie bramek nadal wszystkim przychodziło z największym trudem. Polacy popełniali proste błędy w ataku (faule, niecelne podania), ale między słupkami mieli Sławomira Szmala. Pomyłek było jednak za dużo i w 10. minucie po raz pierwszy prowadzenie 3:2 objęli goście.
W bramce rywali świetnie spisywał się, podobnie jak dwa dni wcześniej w potyczce z Francją, Borko Ristovski i w 14. min było już 5:2 dla Macedonii. Wtedy selekcjoner biało-czerwonych Michael Biegler poprosił o czas.
Gospodarzom ciągle brakowało pomysłu na rozmontowanie solidnej defensywy Macedończyków. Na trzeciego gola Polaków trzeba było czekać aż do 17. minuty (Kamil Syprzak na 3:6).
Dopiero wtedy lepiej zaczęła się układać współpraca z kołem, czego efektem były trzy gole Syprzaka, w tym kontaktowy na 8:9 w 22. min.
Trzy minuty później, przy stanie 9:11, Piotr Chrapkowski otrzymał karę dwóch minut i to znacznie utrudniło odrabianie strat. Przeciwnicy z dość dużą łatwością utrzymali dwubramkowe prowadzenie do przerwy.
Zaraz po wznowieniu gry nadal widać było nerwowość w poczynaniach podopiecznych Bieglera. Jednak stopniowo udawało im się opanować emocje i w 36. min po potężnym rzucie Michała Jureckiego znów był remis 15:15, a chwilę potem Polska odzyskała prowadzenie po rzucie ze skrzydła Jakuba Łucaka.
Gdy wydawało się, że tryby biało-czerwonej maszyny wreszcie znalazły się na właściwym miejscu, goście odpowiedzieli dwoma trafieniami.
Macedończycy grali agresywną, wysuniętą obroną, doskonale wiedząc, że tego ich rywale nie lubią. Dlatego zaliczanie kolejnych trafień szło z wielkim trudem. Ale i polska defensywa zrobiła się szczelniejsza i dzięki temu Szmal mógł ponownie dać próbkę swoich umiejętności.
W 43. min Lazarov przy stanie 17:17 pomylił się przy wykonywaniu rzutu karnego, co zdarza mu się nader rzadko. Widać zawodnicy z Bałkanów też się denerwowali. Za to Bartosz Jurecki skorzystał z takiej samej okazji i Polska znów prowadziła.
Gra była w dalszym ciągu wyrównana i na kwadrans przed końcem szykował się kolejny horror w wykonaniu biało-czerwonych.
W 48. min Bartosz Jurecki znów wykorzystał karnego, a Lazarov po raz drugi przegrał pojedynek ze Szmalem i było 20:18 dla gospodarzy, którzy jednak byli nieskuteczni w ataku i nie skorzystali z okazji wyrobienia sobie większej przewagi.
Rywale też nie punktowali, bo Szmal spisywał się znakomicie. Wreszcie na nieco ponad sześć minut przed końcem Michał Jurecki trafił do siatki i biało-czerwoni wygrywali 21:19.
Jednak dopiero gdy Krzysztof Lijewski zakończył kontrę golem na 23:20, a do rozegrania pozostały cztery minuty, końcowy sukces zaczął stawać się coraz bardziej realny. Biało-czerwoni grali wtedy w osłabieniu.
Minutę później Michał Jurecki podwyższył na 24:20 i teraz trzeba było ten korzystny wynik utrzymać. Polacy ulegli presji, grali szalenie nerwowo i w ciągu dwóch minut stracili trzy bramki z rzędu. W dodatku Macedończycy przejęli piłkę na 20 sekund przed ostatnią syreną. Ich trener wziął czas. Po chwili rzut Lazarova zablokowali polscy obrońcy i gospodarze po raz drugi na tych mistrzostwach, po niezwykle dramatycznej końcówce, triumfowali.
Francuzi - aktualni mistrzowie olimpijscy, świata i Europy - w drugim kolejnym meczu w Polsce (wcześniej 30:23 z Macedonią) udowodnili, że nieprzypadkowo uchodzą za faworytów turnieju.
W niedzielnym spotkaniu z Serbami szybko uzyskali przewagę, którą systematycznie powiększali do końca.
Po dwóch kolejkach grupy A Francja i Polska mają komplet punktów, obie drużyny zapewniły już sobie udział w kolejnej fazie grupowej turnieju.
Niespodziewane rozstrzygnięcia padły w niedzielnych meczach grupy B w Katowicach. Islandia przegrała z uznawaną za teoretycznie najsłabszą w grupie Białorusią 38:39. Porażki doznała również silna kadrowo Chorwacja. W niedzielę musiała uznać wyższość Norwegii. Wprawdzie do przerwy Chorwaci prowadzili 17:16, ale cały mecz przegrali 31:34.
Takie wyniki sprawiły, że wszystkie zespoły w grupie B mają obecnie po dwa punkty.
Mecze mistrzostw Europy 2016 są rozgrywane w czterech polskich miastach: Gdańsku, Katowicach, Krakowie i Wrocławiu. Spotkania z udziałem Polaków, półfinały, mecz o brązowy medal i finał odbędą się w Tauron Arenie Kraków.
Szesnaście zespołów podzielono na cztery grupy, z których po trzy najlepsze ekipy, z zaliczeniem wyników uzyskanych w meczach między nimi, awansują do drugiej, głównej rundy turnieju. W niej zespoły z grupy A zmierzą się z ekipami z B, a C z D.
(mpw)