Martin Kaczmarski, który w debiucie w Rajdzie Dakar zajął świetne 9. miejsce w rozmowie z RMF FM przyznaje, że sukces to w dużej mierze zasługa jego pilota i całego zespołu, który go wspierał. Choć od zakończenia rajdu minął już tydzień, młodemu kierowcy ciągle najbardziej brakuje kilku spokojnych dni na sen.
Patryk Serwański: Mimo że od Dakaru minął już tydzień, pewnie ciągle nie masz specjalnej ochoty siedzieć za kółkiem?
Martin Kaczmarski: Ciągle czuję wstręt do kierownicy, ale o tym mówią wszyscy uczestnicy tego rajdu. Na razie staram się odpocząć od samochodu. Ciekają mnie jeszcze ciężkie treningi, starty. Daję sobie jeszcze dwa tygodnie odpoczynku od kierownicy.
Rafał Sonik po powrocie do Polski mówił, że brakuje mu najbardziej śniegu, wyjazdu na narty i spotkania z przyjaciółmi. A czego brakuje tobie?
Na pewno czuję duży brak dodatnich temperatur i brak snu. Podczas Dakaru nie było się kiedy wyspać. Słabo spałem też przed rajdem bo byłem zestresowany. Teraz mało sypiam, bo mam ciągle dużo pracy. Potrzebuję 3-4 dni na zamknięcie się w mieszkaniu i odpoczynek, przemyślenie tego wszystkiego co stało się na rajdzie.
Świetny występ na Dakarze na pewno spowoduje wzrost twojej popularności. Jesteś na to gotowy?
Trudno to przewidzieć. Kocham to co robię. Cieszę się, że ludzie interesują się tym sportem, że wzbudzam u nich jakieś emocje. Oczywiście do naprawdę dobrych wyników bardzo wiele mi brakuje. Krzysztof Hołowczyc, z którym współpracuję, szkoli mnie także w tych kwestiach dotyczących radzenia sobie z ludźmi kibicami. Jestem do tego przygotowany, ale zupełnie mi na tym nie zależy.
"Hołek" po Dakarze poza gratulacjami przypominał ci o tym, że któryś z kolejnych rajdów może przynieść rozczarowanie, zniweczenie wielu tygodni pracy choćby z powodu jakiejś awarii.
Na takie momenty nigdy nie jest się gotowym, nie można się na to przygotować. Mam nadzieję, że to się nigdy nie wydarzy. Krzysztof informuje mnie o takich możliwościach, że to się może kiedyś przykro skończyć. Staram się jednak o tym nie myśleć, bo to blokuje, przeszkadza, spowalnia. Nie chcę o tym zbyt wiele mówić. Najważniejsze, że jestem na mecie. Największą nagrodą były dla mnie gratulacje Krzysztofa, innych czołowych kierowców jak Al-Attiyah, Roma, Peterhansel. To znaczy więcej niż pamiątkowy medal.
Przed wyjazdem do Argentyny nie bałeś się, że słaby wynik spowodują, że pojawią się pytania dotyczące twoich umiejętności, potencjału?
Hejt jest, był i będzie. Wyniki pokazują na co kogo stać. Ja jechałem w tym rajdzie dość delikatnie. Miałem tylko trzy kapcie, co świadczy o tym, że jechałem spokojnie. Starałem się oszczędzać samochód, dotrzeć do mety. Mówiłem o pierwszej dwudziestce, marzyłem o piętnastce, ale czołowa dziesiątka to niesamowity wynik. Ale podkreślam, że bardzo pomógł mi pilot Felipe Palmeiro, mechanicy, bez których to też by się nie udało, inżynierowi, cała logistyka. Ja jestem wierzchołkiem góry lodowej i tylko zbieram tą śmietankę.
Było na Dakarze coś, co cię totalnie zaskoczyło?
Na jednym z etapów jadąc na dużej wysokości, widziałem piękne jezioro. W wodzie odbijały się góry. Niesamowity widok, ale na biwaku dowiedziałem się, że po prostu stałem się ofiarą fatamorgany. Nabrałem się na to.
Ciągle jesteś bardzo młody, mało doświadczony, a kończysz Dakar w "10". Masz na pewno spore rezerwy, wiele lat startów przed sobą. Pewnie część kibiców widzi w tobie kogoś, kto może wygrać Dakar. Błysnęła ci taka myśl?
Oczywiście. Po to trenują, żeby być najlepszy a nie, żeby jechać na końcu, ale wozić innym części. Chcę wygrać Dakar przez trzydziestką. Mówiłem to przed starem. Potem w trakcie rajdu przez moment chciałem się z tego wycofać, ale teraz myślę, że można to osiągnąć. Wiem teraz, gdzie mam rezerwy, jakie popełniłem błędy. Będą się starał godnie reprezentować Polskę, moją rodzinę w kolejnych Dakarach.
Kiedy nie chcesz myśleć o rajdach i wszystkim co z nimi związane co robisz?
Idealny chillout to dla mnie ładna, ciepła pogoda, kije golfowe i "osiemnasteczka" z fajnymi znajomymi na piechotkę, czyli przejście całego pola golfowego. Świetny relaks. To nawet troszkę pomaga w treningach, bo uczę się koncentracji, powtarzalności, ale traktuję to jako stuprocentowy odpoczynek. Jestem zwolennikiem aktywnego relaksu.