"Ani jednej więcej" – pod takim hasłem w kilku miastach w Polsce odbyły się manifestacje, zorganizowanych po śmierci 30-letniej kobiety z Pszczyny.
Protesty pod hasłem "Ani jednej więcej" odbyły się w Warszawie oraz w innych miastach. Stołeczny protest rozpoczął się przed budynkiem Trybunału Konstytucyjnego, a następnie przemaszerował w stronę siedziby Ministerstwa Zdrowia.
Protestujący mieli ze sobą transparenty z hasłami: "Jej serce jeszcze biło", "Mogła żyć" i "Prawa kobiet, prawami człowieka". Na czele pochodu niesiono baner ze słowami "Macie krew na rękach".
Rusza milczcy Marsz dla Izy pod hasem Ani jednej wicej. Sprzed Trybunau Konstytucyjnego w kierunku Ministerstwa Zdrowia.Tysice osb, ciagaj kolejni. Dzi protesty w 65 miastach po mierci 30-atki z Pszczyny. @RMF24pl pic.twitter.com/b8nqt8dIV4
emeszzNovember 6, 2021
Pac na Rozdrou, Marsz dla Izy@RMF24pl pic.twitter.com/CRMFoWUmxU
emeszzNovember 6, 2021
Marsz dla Izy ju na Placu Zamkowym, tu na chwil postj, zaraz zapon znicze i latarki, a pniej protest ruszy dalej przed gmach @MZ_GOV_PL @RMF24pl pic.twitter.com/sjEo5RZgct
emeszzNovember 6, 2021
Minuta ciszy i wiateko pamici dla Pani Izy z Pszczyny na Placu Zamkowym w Warszawie @RMF24pl pic.twitter.com/zUgfRf22Xr
emeszzNovember 6, 2021
Takie marsze odbyły się w kilkudziesięciu miastach w Polsce, m.in. w Gdańsku, Łodzi, Wrocławiu, Szczecinie, Poznaniu, Kielcach i Elblągu.
"Śmierć Izy złamała nasze serca" - mówili uczestnicy milczącego marszu w Pszczynie. Wśród tych, którzy zebrali się na placu przed zamkiem, były osoby, które znały panią Izabelę osobiście.
"Iza była moją najukochańszą fryzjerką i nie mogę się z tym pogodzić, że coś takiego się stało i to tutaj w Pszczynie", "Jesteśmy tutaj, żeby wesprzeć wszystkie kobiety, żeby nie musiały się martwić, że ich życie będzie zagrożone" - usłyszała reporterka RMF FM Anna Kropaczek od zebranych tam kobiet.
W miniony weekend media obiegła historia 30-letniej Izy, która trafiła do szpitala w Pszczynie w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe.
Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego.
Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do jej zgonu. Przytaczają treść SMS-a, który Iza wysłała swojej mamie: "Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy".
Według pełnomocniczki rodziny, lekarze czekali na obumarcie płodu z powodu zaostrzonych przepisów antyaborcyjnych.
To dlatego warszawski protest rozpoczął się przed gmachem Trybunału Konstytucyjnego. Jego organizatorzy uważają, że to zeszłoroczna decyzja TK, doprowadziła do śmierci 30-letniej Izy.
Po śmierć ciężarnej 30-latki minister zdrowia zlecił kontrolę NFZ-owi. Na antenie RMF FM Adam Niedzielski zapowiedział także, że zostaną wydane wytyczne dla lekarzy, które jasno określą, w jakich okolicznościach możliwe jest przerwanie ciąży.
"Poprosiłem Konsultanta Krajowego ds. Ginekologii i Położnictwa, o wydanie takich wytycznych, takiego komunikatu, który będzie jednoznacznie mówił o tym, że bezpieczeństwo kobiety, w przypadku takim, jak miał miejsce, jest powodem do tego, żeby przerwać ciążę" - oświadczył.
Dodał, że lekarze muszą mieć "klarowny sygnał, że nie trzeba bać się w sytuacjach oczywistych podejmować takich trudnych decyzji".
W czwartek korespondentka RMF FM w Brukseli informowała, że wstrząśnięty śmiercią 30-latki Parlament Europejski szykuje rezolucję ws. przepisów aborcyjnych, obowiązujących w Polsce.
"Jest pierwszą osobą, która zmarła w bezpośredniej konsekwencji orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i jego mrożącego wpływu na lekarzy w Polsce" - czytamy w dokumencie, który ma zostać przyjęty w nadchodzącym tygodniu.
W rezolucji Parlament Europejski nalega, aby wykonanie aborcji nie było w żaden sposób objęte kodeksem karnym, ponieważ "działa to paraliżująco na lekarzy, którzy w konsekwencji powstrzymują się od świadczenia usług SRH z obawy przed sankcjami karnymi".
Eurodeputowani przypominają ponadto, że wiele Polek musiało w ostatnim roku dokonywać aborcji poza granicami Polski.
"W ciągu ostatnich 12 miesięcy organizacje zajmujące się "aborcją bez granic" pomogły 34 tysiącom osób z Polski uzyskać dostęp do aborcji" - czytamy w tekście rezolucji. Jak podkreślono, liczby te stanowią zaledwie ułamek całkowitej liczby Polek potrzebujących wsparcia w dostępie do opieki aborcyjnej.
Prawo aborcyjne zostało zmienione po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 roku Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną - przepisy nadal dopuszczają możliwość przerywania ciąży w przypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, a także gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest skutkiem czynu zabronionego m.in. gwałtu.
Wyrok z 22 października wywołał falę protestów w całym kraju.