Premier nie mógł nas bardziej urazić i obrazić - tak piątkową wypowiedź Donalda Tuska komentuje Małgorzata Wassermann. Premier zasugerował, że rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej chcą się z nim spotkać ws. roszczeń finansowych. W rozmowie z reporterem RMF FM córka zmarłego Zbigniewa Wassermanna tłumaczy, że celem spotkania ma być przede wszystkim uzyskanie informacji dot. śledztwa.

REKLAMA

Zobacz również:
Małgorzata Wassermann: W piątek w kancelarii pana premiera został złożony list, w którym przedstawiciele 37 rodzin proszą pana premiera o zorganizowanie spotkania, na którym byłyby wszystkie osoby, które w pierwszych dniach po katastrofie były w Smoleńsku, a potem w Moskwie. Tutaj chodzi o panią minister Ewę Kopacz, pana ministra Arabskiego. Prosimy również o to, aby na to spotkanie został zaproszony pan prokurator Seremet i pan prokurator Parulski.

Marek Balawajder: Ale po co takie spotkanie? Bo rzecznik rządu mówi, że nic nowego takie spotkanie nie mogłoby wnieść.

Małgorzata Wassermann: My liczymy na to, że to spotkanie wniesie bardzo dużo. Proszę pamiętać o tym, że poza tym, co jest w aktach, i poza kwestią wątku śledztwa, pozostaje bardzo wiele pytań związanych z tym, jak wyglądały uzgodnienia odnośnie tego, kto będzie prowadził śledztwo, jaka będzie podstawa prawna tego śledztwa. Nie zapominajmy o tym, że jest publikacja Federacji Rosyjskiej, gdzie strona rosyjska twierdzi, że oferowała nam wspólne śledztwo, a my za to podziękowaliśmy. Trzeba pamiętać o tym, że w pierwszych dniach była mowa o tym, że współpraca jest doskonała i my uczestniczymy w sposób aktywny w tym śledztwie. Dzisiaj wiemy, że to jest nieprawda - my w tym śledztwie nie uczestniczymy. Pamiętamy wszyscy wypowiedzi pani minister Kopacz, która twierdziła, że Polacy - nie będę wymieniała tutaj kategorii - biorą udział we wszystkich sekcjach. Pamiętamy o tym, jak pani minister zapewniała nas o tym, że teren katastrofy jest przeczesany. Dzisiaj wszyscy wiemy, że to się mijało z rzeczywistością. Chcemy zapytać o to, jak to naprawdę wyglądało. Chcemy zapytać, kto z kim co uzgadniał. Pamiętajmy o tym, że również docierają do nas i do opinii publicznej informacje, że konwencja chicagowska w zasadzie została wskazana nam przez stronę rosyjską przy pomocy pana Edmunda Klicha. Chcemy zapytać pana premiera o to, czy to jest prawda i chcemy zadać mu jeszcze szereg pytań związanych w pierwszymi chwilami po katastrofie.

Marek Balawajder: Czy te wasze pytania będą zahaczały również o sprawę samego śledztwa? Bo śledztwo, które się toczy jest w gestii prokuratury, a nie premiera.

Małgorzata Wassermann: Na pewno będziemy pytać również o śledztwo, ale nie będziemy pytać - i tutaj z góry chciałabym sprostować - o poszczególne wątki albo ewentualnie dowody, bo od tego mamy prokuraturę i akta i do tego możemy sobie w każdej chwili zaglądnąć. Będziemy chcieli zapytać na przykład o kwestię wraku samolotu, będziemy chcieli zapytać o kwestię czarnych skrzynek, będziemy chcieli zapytać o to, co robili polscy prokuratorzy będący na terytorium państwa rosyjskiego, a dokładnie w Moskwie, przez kilka tygodni. Przypomnę: kilkunastu prokuratorów - z nazwisk, o których mówiło się głośno, był to pan prokurator Woźniak i pan prokurator Pasionek - dla nas dzisiaj jest tajemnicą, co oni robili w Moskwie, a chcielibyśmy się dowiedzieć. Tym bardziej, że w aktach nie widzimy wyników i efektów tej współpracy.

Marek Balawajder: Czy chcecie państwo wysuwać jakieś roszczenia finansowe? Czy o tym w ogóle z premierem nie ma sensu rozmawiać?

Małgorzata Wassermann: Panie redaktorze, otóż w piątek pan premier, będąc w Brukseli, powiedział, że spodziewa się, że chcemy z nim rozmawiać o pieniądzach. Myślę, że nie mógł nas bardziej obrazić i urazić w tej sytuacji. Nigdy nie prosiliśmy go o pieniądze i o te pieniądze go prosić nie będziemy. Jeżeli dojdziemy do przekonania, że będziemy chcieli walczyć o odszkodowania , to będziemy walczyć o nie w sądzie. Na pewno nie będziemy prosić o to polskiego premiera.