"Chyba dzisiaj najlepiej jest to potwierdzone, że powiedziałam prawdę, że dokumenty, które przyszły z Rosji są po prostu nieautentyczne" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Małgorzata Wassermann. W poniedziałek rano ekshumowano Zbigniewa Wassermanna. Wyjęte z grobu ciało posła, ofiary katastrofy smoleńskiej zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie.
Marek Balawajder: Ta ekshumacja to efekt pani próśb i dociekań?
Małgorzata Wassermann: Ekshumacja to jest czynność wykonywania z urzędu, jednocześnie jest ona poprzedzona naszym wnioskiem.
Marek Balawajder: Wniosek na czym się opierał, jakie pani podawała argumenty, żeby jednak doszło do ekshumacji ojca?
Małgorzata Wassermann: Przede wszystkim przy takiej katastrofie jak ta, zawsze wykonuje się sekcję zwłok celem ustalenia obrażeń, co ma pomóc wyjaśnić przyczyny katastrofy. W przypadku tej sytuacji wiemy, że do takich sekcji nie doszło, a przynajmniej Polska nie dysponuje tymi dokumentami.
Marek Balawajder: Takie protokoły mamy, te protokoły są zupełnie inne niż dokumentacja medyczna, którą pani zna?
Małgorzata Wassermann: Mogę powiedzieć w ten sposób: chyba dzisiaj najlepiej jest to potwierdzone, że powiedziałam prawdę, że dokumenty, które przyszły z Rosji są po prostu nieautentyczne.
Marek Balawajder: Na co pani liczy?
Małgorzata Wassermann: Nie dzisiaj. Muszę dojść do siebie po tej czynności.
Marek Balawajder: Kompleksowa sekcja będzie przeprowadzana tutaj w Krakowie?
Małgorzata Wassermann: Odsyłam do prokuratury, nie chciałabym wyręczać organów ścigania.