Zniknęły dopalacze z zamkniętego przez sanepid sklepu w Działdowie w województwie warmińsko-mazurskim. Tamtejsza prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Warmińsko-mazurski sanepid zwozi dopalacze ze wszystkich zamkniętych sklepów do jednego, pilnie strzeżonego magazynu.
Sanepid bał się, że mimo zamknięcia sklepów, dopalacze trafią na rynek albo za pośrednictwem nieuczciwych sprzedawców albo dlatego, że zostaną skradzione ze sklepów. Wielkie zwożenie na Warmii i Mazurach rozpoczęło się w piątek. Do tej pory do pilnie strzeżonego magazynu zwieziono towar z 9 sklepów - na 32 działające na Warmii i Mazurach.
Podczas tej operacji inspektorzy zauważyli, że dopalacze już zniknęły ze sklepu w Działdowie i zawiadomili prokuraturę. Na razie ustalono, że po zamknięciu sklepu przez sanepid zatrudniony tam sprzedawca postanowił zwrócić towar właścicielowi firmy, mieszkającemu w Gorzowie Wielkopolskim. Prokuratorzy sprawdzą, czy przez to dopalacze mogły wrócić do obrotu handlowego - a to byłoby przestępstwo zagrożone karą do 2 lat więzienia.