Emmanuel Macron odrzucił zaproszenie do Kijowa w rocznicę ataku Rosji na Ukrainę - lub w dniach ją poprzedzających - wystosowane przez Wołodymyra Zełenskiego. W przeciwieństwie do przywódców Polski, USA, Włoch i Hiszpanii prezydent Francji odpowiedział, że ma zbyt napięty rozkład zajęć.
Ujawnioną przez paryskie media informację o tym, że Emmanuel Macron nie przyjął zaproszenia Wołodymyra Zełenskiego, potwierdził ambasador Ukrainy we Francji Wadim Omelczenko.
Część obserwatorów zauważa, że argument "zbyt napiętego rozkładu zajęć" prezydenta Francji wydaje się mało wiarygodny. Według oficjalnego kalendarza Emmanuela Macrona, który został opublikowany przez Pałac Elizejski, szef państwa miał dzisiaj "wolne" do 15.00. Później zaplanowana została wideokonferencja z przywódcami G7 z udziałem właśnie Wołodymyra Zełenskiego. Eksperci sugerują, że Macron mógłby w niej uczestniczyć - podobnie jak prezydent Ukrainy - z Kijowa.
Później natomiast przewidziane zostało już tylko spotkanie lokatora Pałacu Elizejskiego z grupą rolników. Obserwatorzy twierdzą, że to spotkanie mogłoby się równie dobrze odbyć na jutrzejszych paryskich Targach Rolnictwa, które prezydent Francji ma oficjalnie otworzyć.
Paryscy komentatorzy przypominają, że z odbyciem pierwszej wizyty w Ukrainie - od momentu rosyjskiej inwazji na ten kraj - prezydent Francji czekał aż do czerwca ubiegłego roku. Od tego czasu nie udał się ponownie do Kijowa.
Obserwatorzy sugerują, że to kolejny dowód rozpadu francusko-niemieckiego motoru napędowego Unii Europejskiej. W przeciwieństwie m.in. do premiera Mateusza Morawieckiego ani prezydent Emmanuel Macron, ani kanclerz Olaf Scholz nie przyjechali do Kijowa w rocznicę ataku Rosji, by podkreślić wsparcie dla Ukrainy.