W środę odbyła się niezapowiedziana i tajna inauguracja Łukaszenki. O złożeniu przez niego przysięgi media państwowe poinformowały po fakcie. Europejskie kraje zgodnie wypowiadają się, że ich zdaniem Łukaszenka nie ma legitymacji do rządzenia Białorusią. Prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie może zostać uznany za legalnie sprawującego władzę niezależnie od tego czy zaprzysiężenie będzie potajemne, czy oficjalne - oświadczyło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
"MSZ odnotowuje dzisiejsze wydarzenia na Białorusi. Prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie może zostać uznany za legalnie sprawującego władzę niezależnie od tego czy zaprzysiężenie będzie potajemne, czy oficjalne" - napisał polski resort dyplomacji w stanowisku opublikowanym na Twitterze.
MSZ odnotowuje dzisiejsze wydarzenia na Biaorusi.Prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie moe zosta uznany za legalnie sprawujcego wadz niezalenie od tego czy zaprzysienie bdzie potajemne, czy oficjalne.
MSZ_RPSeptember 23, 2020
Przedstawiciele różnych państw członkowskich UE podkreślali w środę, że Łukaszenka stracił legitymację do rządzenia. Prezydent Litwy Gitanas Nauseda powiedział w środę, że Litwa nie uznaje Alaksandra Łukaszenki za prawowitego przywódcę Białorusi, a ceremonia inauguracji w Mińsku nie zmienia tej sytuacji. Również rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert oświadczył, że Niemcy nie uznają Alaksandra Łukaszenki za prezydenta Białorusi mimo jego środowej inauguracji.
Szefowa MSZ Szwecji Ann Linde oświadczyła w środę na Twitterze, że Alaksandr Łukaszenka stracił demokratyczną legitymację do rządzenia Białorusią. Podobne stanowisko zajął minister spraw zagranicznych Słowacji Ivan Korczok.
Minister spraw zagranicznych Czech Tomasz Petrziczek napisał w środę na Twitterze, że inauguracja Alaksandra Łukaszenki jest nieprawomocna, ponieważ wybory nie były ani wolne, ani uczciwe. Białorusini zasługują na wolność - dodał.
Agencja CTK, informując o wpisie ministra, przypomniała, że Unia Europejska uważa wyniki wyborów za sfałszowane i nie uznaje wyboru Łukaszenki.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz przedstawiciele państw członkowskich wielokrotnie nawoływali do powtórzenia wyborów prezydenckich, a w związku z fałszerstwami wyborczymi i brutalnym tłumieniem protestów obywatelskich "27" podjęła decyzję o nałożeniu sankcji na osoby odpowiedzialne za nadużycia.