"Stany Zjednoczone nie pozwalają kierownictwu Ukrainy na rozpoczęcie procesu negocjacyjnego z Rosją" - uważa Alaksandr Łukaszenka. Białoruski dyktator dodał, że "USA chcą jednym ciosem obalić Europę".

REKLAMA

Łukaszenka był gościem prokremlowskiej telewizji Rossija-1. Został zapytany m.in. o ewentualne negocjacje pomiędzy Rosją i Ukrainą.

Białoruski dyktator stwierdził, że Stany Zjednoczone nie pozwalają Ukrainie zasiąść do stołu negocjacyjnego. Stwierdził także, że "Amerykanom wcale nie zależy na wolnej i suwerennej Ukrainie. Traktują ją jedynie jako pionka w swojej grze".

Amerykanie chcą jednym ciosem (...) pokonać Europę i zbliżyć się do Chin przez Rosję. Naturalnie, depcząc Rosję - powiedział Łukaszenka.

Białoruski dyktator stwierdził także, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski narusza podstawowe zasady procesu negocjacyjnego.

Błąd Ukraińców, Zełenskiego, polega na tym, że łamie on klasyczne zasady procesu negocjacyjnego. Zwłaszcza w rozmowach z gigantyczną Rosją. Nie można stawiać warunków z góry. Usiądź przy stole negocjacyjnym, przedstaw tam wszystkie warunki. A drugą klasyczną zasadą jest kompromis - dodał Łukaszenka.

Podoliak: Negocjacje z Rosją w obecnej sytuacji oznaczałyby kapitulację

W ostatnim czasie wobec Kijowa zostały wystosowane mniej lub bardziej bezpośrednie prośby o rozpoczęcie negocjacji pokojowych z Rosją. Np. na początku listopada amerykański generał Mike Milley stwierdził, że militarne zwycięstwo którejkolwiek ze stron jest najprawdopodobniej niemożliwe, a obecnie pojawiło się "okno na możliwość negocjacji".

Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podoliak kilka dni temu w rozmowie z AFP stwierdził, że sugestie Zachodu w tej kwestii są "dziwne".

Kiedy masz inicjatywę na polu bitwy to dość dziwne otrzymywać propozycje typu "nie będziecie w stanie zrealizować wszystkiego przy pomocy wojskowych środków, musicie negocjować" - powiedział.

Ukraina w ostatnich miesiącach odniosła szereg sukcesów na froncie. We wrześniu udało się odbić Charkowszczyznę, a w listopadzie Rosjanie wycofali się z Chersonia. Według Podoliaka ewentualne negocjacje oznaczałyby, że kraj, który "odzyskuje swoje terytoria, musi skapitulować przed państwem, które przegrywa".

Według Kijowa dążenia Moskwy do negocjacji to chęć stworzenia sytuacji, w której rosyjska armia mogłaby się przegrupować i przygotować do nowej ofensywy. Rosja nie chce negocjacji, Rosja prowadzi kampanię informacyjną, którą nazywa "negocjacjami". (...) Chcą grać na czas. W międzyczasie będą szkolili swoje zmobilizowane siły, zdobywali nową broń i wzmacniali swoje pozycje - stwierdził Podoliak.

Ukraiński urzędnik podkreślił także, że według niego Władimir Putin ma "obsesję" na punkcie "zniszczenia Ukrainy", więc rozmowy nie mają sensu.

Pierwsze próby negocjacji miały miejsce na początku wojny. Strona ukraińska wycofała się z nich po odkryciu dowodów na rosyjskie zbrodnie wojenne w regionie Kijowa, m.in. w Buczy. Od tamtej pory Ukraina konsekwentnie odmawia rozmów z Rosjanami, co zresztą Kreml ciągle podkreśla w swojej propagandzie.

W listopadzie pojawił się szereg poszlak wskazujących na to, że Zachód wywiera presję na administrację Zełenskiego, by zademonstrowała gotowość do negocjacji. Wtedy też zaobserwowano zmianę retoryki prezydenta Ukrainy, który np. przestał żądać ustąpienia Putina. Podoliak jednak zaprzecza, by USA lub inne władze namawiały Kijów na rozmowy.