Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zadeklarował, że jest gotów podzielić się kompetencjami szefa państwa, "jednak nie pod presją i nie poprzez ulicę (protesty uliczne - przypis. red)". Przypomniał, że trwa praca nad wariantami zmian w konstytucji.

REKLAMA

Na spotkaniu z robotnikami w Mińskiej Fabryce Ciągników Kołowych (MZKT) Łukaszenka odrzucił możliwość przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich. Nigdy nie doczekacie się ode mnie, abym zrobił coś pod presją. Nie będzie ich (wyborów - PAP) - powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję Interfax-Zapad.

Zaznaczył przy tym, że obecnie w kraju trwa praca nad wariantami zmian w konstytucji, przewidującymi nowy podział pełnomocnictw. Zapewnił, że jest gotów podzielić się kompetencjami prezydenta i dodał: Ale nie pod presją i nie poprzez ulicę.

Nie można pozostawiać tej konstytucji nie wiadomo komu, bo inaczej będzie nieszczęście -
mówił Łukaszenka.

Lukashenka came to meet workers. They are chanting: Go Away! Go Away! pic.twitter.com/gJuF71Twl0

franakviacorkaAugust 17, 2020

"Lukashenka is addressing the workers: -- You always supported the President, Yes? "Noooo!" - the crowd replied" pic.twitter.com/asslN0ccDD

franakviacorkaAugust 17, 2020

"Lukashenka -- to paddy wagon" (police van, avtozak) pic.twitter.com/XIfC08bmNv

franakviacorkaAugust 17, 2020

" "". pic.twitter.com/vIYJZrEeMU

bbcrussianAugust 17, 2020

W MZKT trwa strajk. Białoruski prezydent przyleciał do zakładów śmigłowcem, towarzyszył mu najmłodszy syn. Szef państwa rozmawiał z robotnikami w halach produkcyjnych, następnie wyszedł na zewnątrz. Robotnicy na placu powitali Łukaszenkę krzykami: "Odejdź!".

Mówicie o niesprawiedliwych wyborach i chcecie przeprowadzić sprawiedliwe? - pytał Łukaszenka, a na okrzyki: Tak! odpowiedział: Przeprowadziliśmy wybory. Dopóki mnie nie zabijecie, nie będzie innych wyborów.

Przekonywał, że jeśli w kraju odbędą się nowe wybory, to mińska fabryka, a także inne duże białoruskie zakłady przemysłowe przestaną istnieć. Liczbę uczestników strajków oszacował na 150-200 osób i argumentował, że nie jest to liczba decydująca. Przypominał, że to on - "zły prezydent" - kazał utrzymywać zatrudnienie, "aby ludzi nie wyrzucano na ulicę". Dodał następnie: Kto chce pracować, niech pracuje, a kto nie chce - cóż, nie zmusimy ich.

Tymczasem niedaleko MZKT zebrali się robotnicy innych fabryk, by wysłuchać jednej z działaczek opozycji - Maryi Kalesnikawej.

Strajki trwają też w innych zakładach na Białorusi, w tym w jednym z największych - państwowym koncernie potasowym Biełaruśkalij.