Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział w rozmowie telefonicznej z sekretarzem stanu USA Mikem Pompeo, że Białoruś i Rosja są gotowe do wspólnej reakcji na zagrożenia zewnętrzne - podały białoruskie media państwowe.

REKLAMA

W czasie rozmowy Łukaszenka nie ustosunkował się w żaden sposób do ultimatum postawionego mu kilka dni temu przed liderkę białoruskiej opozycji Swiatłanę Cichanouską, która zagroziła strajkiem generalnym na Białorusi, jeśli prezydent nie ustąpi ze swojego stanowiska.

Ze swoje strony Pompeo, jak poinformował rzecznik Departamentu Stanu USA, wezwał Łukaszenkę "do uwolnienia bezprawnie zatrzymanego obywatela USA Vitalija Shkliarova i zezwolenie mu na wyjazd z Białorusi". Szef amerykańskiej dyplomacji "potwierdził także poparcie USA dla demokratycznych aspiracji Białorusi".

Na Białorusi od początku sierpnia dochodzi do protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, które według oficjalnych wyników wygrał Alaksandr Łukaszenka. Trwają represje wobec przedstawicieli organizacji pozarządowych, aktywistów, studentów, medyków, robotników, biznesmenów i innych ludzi, którzy krytykują władze.

13 października Cichanouska zapowiedziała, że ogłosi ogólnokrajowy strajk, jeżeli do 25 października włącznie Łukaszenka nie spełni trzech żądań. Wezwała Łukaszenkę do ogłoszenia dymisji, do całkowitego zaprzestania przemocy na ulicach oraz do zwolnienia wszystkich więźniów politycznych.

Wezwała do nieprzychodzenia do pracy i na zajęcia, do brania udziału w marszach, do zamknięcia firm i biur, niewspółpracowania z państwowymi usługodawcami i niekorzystania z ich świadczeń, a także do wypłacenia wszystkich środków z banków.