"To ciekawe, że badania Całunu odbyły się na przełomie września i października 1978 roku, kiedy Tron Piotrowy był pusty, bo zmarł Jan Paweł I, a Jan Paweł II nie został jeszcze wybrany. W momencie tego wakatu badano Płótno. Interesujące, że tegoroczna decyzja o ponownym udostępnieniu telewidzom na całym świecie zapadła w momencie zmiany na Stolicy Piotrowej" – mówi w czwartej części rozmowy z Bogdanem Zalewskim Grzegorz Górny, autor książek: m.in. „Świadkowie Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych" oraz "Oblicze Prawdy. Żyd, który zbadał Całun Turyński".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Bogdan Zalewski: Pan rozmawiał z amerykańskim uczonym, fotografikiem Barrie Schwortzem. (Wspomniał Pan już tę postać w poprzednich częściach naszej rozmowy.) Schwortz sam podkreślał, że jest Żydem i w tym okresie, kiedy badał Całun, był hippisem, a z jego relacji z tej misji naukowej w 1978 roku wyłania się wielka powaga, szacunek badacza dla przedmiotu badań. A czy coś jeszcze, coś ponadto?
Grzegorz Górny: Schwortz przystępował do tych badań jako niewierzący Żyd, jak sam podkreśla. Myślał, że całe badania potrwają jeden dzień- oni stwierdzą, że to falsyfikat i wrócą do siebie, do Stanów. Badania nie trwały jeden dzień. Schwortz przez trzydzieści pięć lat nie przestaje badać Całunu, aż do dziś. Stworzył największą na świecie bazę naukową na temat Całunu. Jest specjalny portal internetowy temu poświęcony. Jeździ z wykładami na ten temat po świecie. Jak sam mówi, jemu Całun Turyński pomógł odkryć własną żydowskość, pomógł też dotrzeć do Boga. Kiedy przyjechał do Polski, odwiedziliśmy wspólnie miejscowość rodzinną jego mamy. Jego mama urodziła się przed wojną w Wisznicach, wiosce przy granicy z Białorusią. Niemcy wszystkich tam wybili w czasie wojny. Gdyby jego mama tuż przed wybuchem wojny nie wyjechała do Stanów Zjednoczonych prawdopodobnie zginęłaby w Holocauście. On w Wisznicach miał wykład dla mieszkańców. Cała wioska zeszła się do kościoła, Barrie Schwortz opowiedział o Całunie, i później z kościoła przez telefon komórkowy zadzwonił do mamy do Pittsburgha, bo ona żyje, ma osiemdziesiąt sześć lat. Powiedział, że jest w jej rodzinnej miejscowości, że wszyscy się zeszli i słuchali o Całunie. Był bardzo wzruszony. Mama też była bardzo przejęta. Potem powiedział mi, że to był najważniejszy wykład w jego życiu, tam w Wisznicach, skąd pochodzi jego mama.
Chciałbym nawiązać do innego jeszcze niesamowitego zbiegu okoliczności. Początek tej amerykańskiej misji naukowej, która jest tematem Pana wywiadu rzeki z Barrie Schwortzem, zbiegł się w czasie z sede vacante, okresem poprzedzającym wybór papieża Jana Pawła II. Wiadomo, że kardynał Karol Wojtyła kontemplował przed wyborem Całun Turyński. Mnie bardzo uderzyła ta koincydencja. A Pana?
To ciekawe, że badania Całunu odbyły się na przełomie września i października 1978 roku, kiedy Tron Piotrowy był pusty, bo zmarł Jan Paweł I, a Jan Paweł II nie został jeszcze wybrany; i w momencie tego wakatu badano Płótno. Interesujące, że tegoroczna decyzja o ponownym udostępnieniu telewidzom na całym świecie zapadła w momencie zmiany na Stolicy Piotrowej. Warto przypomnieć, że ostatnie tego typu telewizyjne pokazanie Całunu, ostatnie i jedyne, miało miejsce w 1973 roku. Udostępnił wtedy Całun papież Paweł VI. Wtedy była inna technika, dziś to będzie w technologii HD, więc to jest zupełnie inna jakość niż w 1973 roku.
Jan Paweł II powiedział, że Całun jest wyzwaniem dla rozumu. Czy żeby pojąć, czym jest to Płótno, musimy sięgnąć tam, gdzie rozum nie sięga?
Pytałem też o to Barrie Schwortza. Odpowiedział, że dla niego Całun jest świadectwem męki Chrystusa, dlatego że są na nim odbite wszystkie szczegóły tortur, męczarni, jakim był poddawany Chrystus, i to się dokładnie zgadza z opisami ewangelicznymi. Ale kiedy go zapytałem, czy Całun jest też świadectwem Zmartwychwstania, to on mi powiedział, że to nie jest naukowy termin. Dlatego że musielibyśmy dokonać zmartwychwstania laboratoryjnie, musielibyśmy wskrzesić człowieka, musielibyśmy zobaczyć jakie reakcje występują, kiedy człowiek zmartwychwstaje, i dopiero wtedy moglibyśmy porównywać to z efektem pozostawionym na Całunie Turyńskim. Ale ponieważ nikomu nie udało się do tej pory zmartwychwstanie w warunkach laboratoryjnych, wskrzeszenie kogokolwiek, to nie jesteśmy w stanie naukowo tego badać. Dlatego Barrie Schwortz mówi, że Zmartwychwstanie nadal pozostaje pojęciem religijnym, duchowym, a nie naukowym, no i w tym momencie rozum dociera do granic swojego poznania. Dalej otwiera się wymiar Tajemnicy...
Serdecznie panu dziękuję za tę rozmowę. Życzę radosnych, spokojnych i zdrowych Świąt Wielkanocnych dla pana i pana bliskich.
Dziękuję, wzajemnie, życzę tego samego panu i wszystkim słuchaczom.