Fotografia nie kłamie. Brytyjski premier Boris Johnson ponownie został sfotografowany na łamaniu pandemicznych obostrzeń. Zdjęcie co prawda pochodzi z maja z ubiegłego roku (kiedy na Wyspach trwał lockdown), ale – jak zauważają komentatorzy – nie jest to dla premiera okolicznością łagodzącą.
Really! An al fresco meeting; a comfort break from a busy schedule?Catered/alcohol fuelled breaks weren't replicated across the emergency services, public sector, retail or manufacturing - too busy supporting these people!#BorisResign#YesScots#indyref2#ScottishIndependence pic.twitter.com/eLakzyzHOb
ENandLSNPDecember 20, 2021
W czasie, gdy Brytyjczycy mogli spotykać się na zewnątrz tylko w parach, Boris Johnson wraz z siedemnastoma innymi współpracownikami popijał wino w ogrodach Downing Street. Rzecznik premiera twierdzi, że było to spotkanie biznesowe. Pytanie, dlaczego uczestniczyła w nim także żona premiera Carrie Symonds.
Tymczasem Boris Johnson ma na głowie większe kłopoty. Zwiększa się bowiem prawdopodobieństwo wprowadzenia kolejnych obostrzeń w obliczu rosnącej liczby zakażeń na Wyspach. Kto wie, czy Johnson nie będzie musiał tego Brytyjczykom zakomunikować, a równocześnie ci będą pamiętać o tym zdjęciu i wszystkich wcześniejszych doniesieniach o lockdownowych figlach na Downing Street.
EXCLUSIVE: Boris Johnson and staff pictured with wine in Downing Street garden in May 2020 https://t.co/HDyvi70Nqd
guardianDecember 19, 2021
Warianty możliwych obostrzeń są trzy - ograniczenie liczby, w której ludzie mogą się spotykać, wcześniejsze zamykanie pubów restauracji i bardziej surowy lockdown. Ponieważ Wielka Brytania osiągnęła wysoki poziom szczepień przeciwko Covid-19, propozycja całkowitego zamknięcia kraju spotkałaby się z dużym społecznym i politycznym sprzeciwem.
Średni dobowy poziom zakażeń na Wyspach to 77 tysięcy osób. Według szacunków, 1/4 tej liczby to przypadki spowodowane Omikronem. Szczególnie w Londynie rozprzestrzenia się on bardzo szybko - nawet 70 razy szybciej niż w przypadku mutacji Delta.
Nadal nie wiemy, na ile Omikronowi udaje się oszukać odporność organizmu uzyskaną w wyniku szczepień. Jest zatem wiele niewiadomych. Ale są też i żelazne fakty, przed którymi nie ma ucieczki.
Według najnowszych statystyk, liczba przyjęć do szpitali w stosunku do poprzedniego tygodnia wzrosła aż o 30 proc. Bez wprowadzenia dalszych obostrzeń ta statystyka będzie szła w górę, aż w końcu zagrozi wydolności służby zdrowia.
W tym przypadku nie chodzi o liczbę zgonów, która w gruncie rzeczy na Wyspach maleje, a o liczbę hospitalizacji. Rząd nie może dopuścić do tego, by zagroziła ona przeprowadzaniu rutynowych zabiegów niezwiązanych z Covid-19, bo wtedy liczba zgonów - choć nie z powodu z koronawirusa - drastycznie się zwiększy.
Od dziś w Wielkiej Brytanii ludzie z osłabionym systemem immunologicznym będą otrzymywać przez kroplówkę sztuczne przeciwciała, które wyhodowane zostały w laboratorium. Chodzi o pacjentów już zakażonych, którzy zdradzają pierwsze symptomy Covid-19.
Nowatorska technika będzie stosowana powszechnie w ramach bezpłatnej służby zdrowia. Lek o nazwie Sotrovimab powstrzymuje wirus przed zakażaniem zdrowych komórek. Badania kliniczne potwierdzają, że metoda ta ogranicza ryzyko hospitalizacji o prawie 80 proc.
Jej twórcy twierdzą, że lek powinien działać skutecznie także przypadku zakażenia wariantem Omikron. Przeznaczony będzie dla pacjentów, którzy są po przeszczepach, przechodzą chemoterapię i cierpią na choroby serca.
To jeszcze jedna broń w walce koronawirusem. Ten arsenał ciągle rośnie, co daje większe szanse na opanowanie pandemii.
Najskuteczniejszą bronią są oczywiście szczepienia i zdrowy rozsądek.