Reprezentacja Włoch po raz kolejny wystąpi na wielkim turnieju piłkarskim w cieniu korupcyjnego skandalu. Były selekcjoner kadry, Marcello Lippi, uważa, że mimo licznych kontrowersji, jakie narosły w ostatnich dniach wokół drużyny, podopieczni Prandellego mogą okazać się zwycięzcami turnieju. "Mam wrażenie, że historia znowu zatoczyła koło. Dokładnie w takim samym nastroju jechałem z ekipą do Niemiec na mundial i przywieźliśmy ze sobą puchar" - stwierdził były trener Włochów.
Z podobnym nastawieniem podchodzi do całej sprawy bramkarz Gianluigi Buffon. Tym razem jest znacznie gorzej niż w 2006 roku. Wówczas dotyczyło to tak naprawdę jedynie zawodników Juventusu. Teraz zamieszanych jest mnóstwo piłkarzy - zaznaczył.
Im głośniej o aferach z udziałem reprezentantów Włoch, tym lepiej radzą sobie oni na wielkich imprezach. Tak było na mistrzostwach świata w 1982 i 2006 roku, kiedy sięgali po tytuł.
W 1982 zawodnicy z Italii przyjechali do Hiszpanii zupełnie rozbici. Przed turniejem wybuchła na Półwyspie Apenińskim afera korupcyjna, tzw. "toto nero". W ostatniej chwili do kadry dołączył Paolo Rossi i to właśnie on strzelił decydującego w finale przeciwko Niemcom gola.
24 lata później przed mistrzostwami świata w Niemczech wybuchł skandal wokół piłkarzy Juventusu Turyn. W wyniku afery zostali oni zdegradowani do Serie B i rozpoczęli sezon z dziewięcioma ujemnymi punktami. Reprezentacja Włoch przyjechała jednak na mundial w pełni zmobilizowana. Ekipa Marcello Lippiego sięgnęła po raz kolejny po tytuł.
Przed rozpoczęciem Euro 2012 włoską piłką wstrząsnął skandal. Afera z ustawianiem meczów miała tak silny oddźwięk, że niektórzy politycy zastanawiali się nawet nad wycofaniem zespołu z turnieju.