Z każdym kolejnym miesiącem wojny na wschodzie Ukrainy, wydłuża się lista problemów ludzi, którzy żyją wzdłuż linii konfliktu. Jak donosi nasz specjalny wysłannik do Donbasu Patryk Michalski, jednym z najpoważniejszych jest brak dostępu do opieki medycznej. Nasz dziennikarz dotarł do miejscowości Zołote, tuż przy tzw. Ługańskiej Republice Ludowej, kontrolowanej przez separatystów.
Życie tutaj nie jest łatwe. O ile podczas dnia jest cicho, o tyle w nocy i wieczorami słychać strzały. Domy są stare, niewyremontowane, drogi zniszczone. Ludzie żyją tu dosłownie na granicy wojny, bo linia frontu podzieliła rodziny i sąsiadów.
Zołote składa się z pięciu części. Cztery z nich pozostają pod kontrolą ukraińskiego rządu, a jedna została przejęta przez separatystów. Większość mieszkańców to osoby starsze - wielu młodych wybrało życie w bezpieczniejszych miejscach, gdzie mogą znaleźć pracę. Ci, którzy zostali, ze swoimi problemami zazwyczaj muszą sobie sami. Wsparcie rządu nie jest wystarczające. Zupełnej izolacji zapobiegają organizacje pozarządowe, które ułatwiają dostęp do lekarzy.
Jedna trzecia ludzi żyjących wzdłuż linii konfliktu na wschodzie Ukrainy nie ma dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej. Szczególnie wykluczone są osoby starsze, kobiety i dzieci. W małych miejscowościach problemy są z niedoborem lekarzy, brakiem wsparcia psychologów i wysokimi cenami lekarstw.
Wszystko mnie boli, jestem słaba, mam wysoki cukier. No i biorę drogie tabletki. Szczęście, że nie umarłam - mówi jedna z kobiet.
Z miesiąca na miesiąc, stan zdrowia mieszkańców pogarsza się. Wielu z nich wymaga wsparcia. Wojenna trauma to jeden z tematów tabu, ludzie niechętnie mówią o swoich przeżyciach. Tatiana ma 83 lata, jej dom był kilkukrotnie ostrzelany.
Przeżyłam przez przypadek. Po prostu szłam i wszystkie okna wypadły. Pocisk wleciał do domu - mówi mieszkanka miejscowości Zołote.
Niech tylko przestaną strzelać, to wszystko będzie dobrze - mówią inni.
Z najnowszych danych wynika, że jedna czwarta dzieci żyjących w regionie donieckim i ługańskim, cierpi na zespół stresu pourazowego.
Mieszkańcy regionu Propasna mogą dwa razy w miesiącu skorzystać z pomocy lekarza, psychologa i pielęgniarek m.in. dzięki wsparciu międzynarodowej organizacji Doctors of the World. W takie poczekalni zazwyczaj stoi około kilkudziesięciu osób. To głównie osoby starsze, w większości kobiety. Przed otwarciem placówki, miejscowy lekarz nie pojawiał się częściej niż raz w tygodniu.
Dziękuję lekarzom, którzy nas odwiedzają. Daj im Boże zdrowia i żeby przyjeżdżali do nas cały czas. Chciałabym, żeby jeszcze okulista i dentysta przyjeżdżali raz w miesiącu. No i jeszcze, żebyśmy mieli transport - mówią mieszkańcy.
Wsparcie lekarzy rodzinnych to jedynie niezbędne minimum, wizyta u specjalistów wymaga wyjazdu np. do Charkowa - oddalonego ponad cztery godziny drogi stąd.
(az)