Reprezentacja Polski siatkarek miała kłopoty w pierwszym secie, ale ostatecznie pokonała Bułgarię 3:1 (26:28, 25:19, 25:16, 25:15) w meczu Ligi Narodów w południowokoreańskim Suwonie. To dziewiąte zwycięstwo Polek, które są już pewne awansu do turnieju finałowego.
W niedzielę (godz. 7), po dniu przerwy, na zakończenie fazy interkontynentalnej zespół trenera Stefano Lavariniego zagra z ekipą gospodarzy. Polki, które wcześniej w Suwonie uległy drużynie USA 2:3 oraz wygrały z Niemkami 3:2, mają już zapewniony udział w turnieju finałowym w amerykańskim w Arlington (12-16 lipca).
Polski zespół - pomny nieudanego początku czwartkowej potyczki z Niemcami - zaczął to spotkanie w pełni skoncentrowany. Dzięki skutecznemu blokowi objął prowadzenie 4:0, a pierwszy punkt rywalkom podarowała Katarzyna Wenerska psując zagrywkę.
Przewaga wiceliderek Ligi Narodów w tym fragmencie gry nie podlegała dyskusji, a dzięki dobremu przyjęciu i rozegraniu Magdalena Stysiak czy Olivia Różański raz po raz mogły popisywać się skutecznymi atakami. Było 10:5 czy 13:7. Po drugiej stronie siatki rozegrała się wtedy Jelena Baczewa i w środkowej części seta Bułgarki nieco zmniejszyły dystans (12:14, 14:16), a po błędzie w przyjęciu serwisu Borisławy Sejkowej na tablicy wyników pojawił się remis po 18.
Ważny punkt asem serwisowym uzyskała Monika Fedusio, znowu dwukrotnie zafunkcjonował blok i Polki miały trzy setbole, ale je zmarnowały (dwukrotnie zostały zablokowane), a za moment to rywalki były o piłkę o wygranej. Pierwszej okazji nie wykorzystały, ale później dopięły swego i zwyciężyły 28:26, choć lepiej oddawałoby przebieg końcówki stwierdzenie, że to Biało-Czerwone przegrały na własne życzenie.
Rozochocone takim obrotem sprawy Bułgarki, które pozbawione kilku podstawowych zawodniczek wcześniej w Lidze Narodów wygrały tylko dwa z 10 spotkań, grały coraz odważniej, pewniej i po kolejnym udanym zbiciu Radostiny Marinowej objęły w drugim secie prowadzenie 10:8. Polki sprawiały wrażenie zdekoncentrowanych i rozregulowanych, ale potrafiły się pozbierać i po asie z zagrywki Różański wyszły na 15:12. Lepsza dyspozycja nie trwała jednak długo i po błędach w przyjęciu znowu Bułgarki były bliżej zwycięstwa w tej odsłonie (17:15).
Polki otrząsnęły się jednak we właściwym momencie. Stysiak sprawiła przeciwniczkom sporo kłopotu zagrywką i skutecznie atakowała (po dwóch partiach miała już 16 pkt), dobrą zmianę dała Martyna Czyrniańska i po akcji Magdaleny Jurczyk ta partia padła ich łupem 25:19.
Doprowadzenie do remisu w meczu znacznie poprawiło nastroje w polskiej ekipie, na twarzach siatkarek częściej pojawiał się uśmiech i to miało przełożenie na wydarzenia na boisku. Wciąż nie brakowało prostych błędów, ale można było odnieść wrażenie, że zawodniczki Lavariniego na dobre opanowały sytuację. Prowadziły 10:7, 13:10, po najdłuższej, choć chaotycznej akcji meczu - zakończonej przez Różański - zrobiło się 17:13, a po udanych serwisach Jurczyk nawet 22:13. Przy 24:16 seta zakończyła atakiem z drugiej piłki rezerwowa rozgrywająca Julia Nowicka.
Polki poszły za ciosem i na początku czwartej partii odskoczyły na 5:1. Później niemal z każdą akcją nabierały pewności, że krzywda w tym meczu już im się nie stanie, natomiast rywalki coraz częściej spuszczały głowy. Po bloku na Mirze Todorowej zrobiło się 13:7 i emocje się skończyły
Obie drużyny sprawiały wrażenie, że czekają już tylko na zakończenie spotkania, mnożyły się błędy, m.in. w zagrywce i techniczne, jak podwójne odbicie, a na boisku przebywały głównie rezerwowe. I właśnie jedna z nich - środkowa Joanna Pacak - przypieczętowała sukces Biało-Czerwonych. 25:15 i 3:1.
Polska: Katarzyna Wenerska, Magdalena Jurczyk, Martyna Łukasik, Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Olivia Różański - Maria Stenzel (libero) oraz Monika Fedusio, Julia Nowicka, Monika Gałkowska, Martyna Czyrniańska, Aleksandra Szczygłowska, Joanna Pacak.
Bułgaria: Petia Barakowa, Mira Todorowa, Maria Jordanowa, Radostina Marinowa, Borisława Sejkowa, Jelena Baczewa - Mila Paszkulewa (libero) oraz Galina Karabaszewa, Simona Nikołowa, Marija Kriwoszyjska, Iweta Stanczulowa, Marelin Nikołowa.