Ani przez sekundę nie byłem po tamtej stronie, jestem czysty jak łza - oświadczył b. prezydent Lech Wałęsa, który w Warszawie wziął udział w konferencji IPN "Sprzeczne narracje. Historia powojennej Polski". Wałęsa odniósł się do ujawnionych w ub.r. części dokumentów z teczki TW "Bolka" znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka po jego śmierci.
Lech Wałęsa kategorycznie zaprzeczył autentyczności tych dokumentów. Udowodniłem na papierach wszelkich i IPN udowodnił, że podrabiano na mnie papiery z nazwiskami włącznie. Teraz chwycono się Kiszczaka i teczek Kiszczaka. Przecież dobrze wszyscy wiedzą, że ten Kiszczak dał polecenie, by zniszczyć wszelką dokumentację. Są protokoły, spisy, nazwiska - mówił.
Wszystko zostało zniszczone, nie było żadnej i nie ma teczek. Nie było i nie ma, bo nie mogło być - podkreślał Wałęsa. Tłumaczył też, że jego rozmowy nagrywała komunistyczna bezpieka, potem spisywała i podpisywała mianem "Bolek".
Były prezydent zaapelował do historyków i prawników, aby wyjaśnili tę sprawę. Oddaję się do dyspozycji - mówił Wałęsa. Mam tego serdecznie dość. Mój syn też nie wytrzymał psychicznie i przez tych Cenckiewiczów i innych skrócił sobie życie - dodał.
Po swoim wystąpieniu Wałęsa rozmawiał przy jednym stole z historykiem prof. Andrzejem Paczkowskim w obecności mediów.
Mam trochę inny pogląd na biografię pana przewodniczącego niż on sam. Ale on ma prawo mieć taki pogląd jaki ma, a ja mam mieć prawo taki pogląd jaki ja mam - powiedział prof. Andrzej Paczkowski, który siedział na konferencji IPN obok Lecha Wałęsy.
Ale pan wierzy w te bzdury? - pytał historyka Wałęsa.
Panie przewodniczący, mnie one nie przeszkadzają w tym, żeby uważać, że pan był liderem narodu przez wiele, wiele lat - odpowiedział prof. Paczkowski. Rozumiem, że pan chce też być człowiekiem bez skazy. Każdy ma jakąś skazę, każdy - podkreślił historyk.
Ale nie tego typu, nie tak - oponował b. prezydent. Panie, gdyby mieli dokumenty, to po co by podrabiali? Po co podrabiałby dokumenty Kiszczak, jakby miał dokumenty? - pytał Wałęsa.
Prof. Paczkowski zgodził się z Wałęsą, odpowiadając, że część dokumentów było przez SB podrabianych. Nawet mniej więcej wiadomo, które były podrabiane - dodał. Dopytywany jednak o autentyczność przedstawionych dokumentów z tzw. szafy Kiszczaka, powiedział, że "to są autentyczne materiały".
Problem polega tylko na tym, czy można podzielić czyjąś biografię na fragmenty i o każdym mówić osobno, czy nie. Że jeden element biografii zasłania wszystkie inne i czyni je nieważnymi. Z punktu widzenia historii Polski - generalnie, nawet tylko od XX w. - naprawdę jest absolutnie bez znaczenia, czy Lech Wałęsa był "Bolkiem" czy nie. Nie ma znaczenia. Dla pana Wałęsy to ma znaczenie, oczywiście, dla wielu innych osób też. Ale z punktu widzenia historii, to naprawdę nie ma znaczenia, bo to nie oddziałało, generalnie, na bieg wydarzeń. Taka jest moja opinia - powiedział prof. Paczkowski.
Obecność na konferencji dawnego przywódcy Solidarności wiąże się z zapowiedzianym referatem dr hab. Sławomira Cenckiewicza pt. "Przewodniczący - Noblista - "Bolek" - Prezydent. Kim jest naprawdę Lech Wałęsa?". Historyk poinformował jednak, że zrezygnował z wystąpienia na konferencji ze względu na szacunek dla żałoby Lecha Wałęsy po niedawnej śmierci jego syna Przemysława.
Z kolei b. prezydent zapowiedział na jednym z portali społecznościowych, że przyjdzie na piątkowe spotkanie z Cenckiewiczem, by wyjaśnić sprawę dotyczącą TW "Bolka", którą historyk zajmuje się od lat, i o której napisał m.in. w książce pt. "Wałęsa. Człowiek z teczki".
Mój udział miał wyglądać trochę inaczej. Miał być Cenckiewicz, Wyszkowski, bym mógł im w twarz rzucić, jak kłamią i pomawiają. I dokładnie udowodnić na faktach wszystko, co jest, aby nikt nie miał wątpliwości - dodał Wałęsa.
We wcześniejszej odpowiedzi b. prezydentowi Sławomir Cenckiewicz zaznaczył, że Lech Wałęsa nie dalej jak prawie rok temu (2 lutego 2016 r.) zrezygnował z przygotowanej przez gdański IPN debaty historycznej, do której wcześniej sam nawoływał (Cenckiewicz miał w niej uczestniczyć). Wcześniej składano mu wielokrotnie oferty dyskusji i spotkań, które konsekwentnie odrzucał przy okazji ordynarnie mnie obrażając - podkreślił historyk. Zapowiedział też, że w najbliższym czasie nie będzie publicznie dyskutował i wchodził w polemiki historyczne z byłym prezydentem Polski.
(mpw)