Jako zwalanie winy na Rosję określił jej minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow formułowane w Polsce sugestie, że za nielegalnie nagranymi rozmowami polskich polityków, ujawnionymi przez tygodnik "Wprost", stoją rosyjskie służby specjalne. "Na kogoś trzeba zwalić. Powstała niezręczność obowiązkowo musi być na kogoś zwalona dla odwrócenia uwagi" - oświadczył rosyjski minister.

REKLAMA

Ławrow odniósł się do sprawy w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej Rossija. Zapis wywiadu został też opublikowany na stronie internetowej MSZ Federacji Rosyjskiej.

Szef rosyjskiej dyplomacji określił polskiego ministra spraw zagranicznych mianem realisty politycznego, odnosząc się do treści jednej z podsłuchany rozmów - Radosława Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowskim, w której ten wypowiedział się m.in. na temat relacji polsko-amerykańskich.

Zapytany, czy zgadza się z uwagami Sikorskiego na temat "natury wzajemnych stosunków między Polską i USA", Ławrow odparł: Nie zanurzałem się głęboko w materię relacji między Polską i Stanami Zjednoczonymi. Nie mogą powiedzieć, jak tam wszystko konkretnie się odbywa.

Szef MSZ Rosji oświadczył, że Moskwa "jest zainteresowana, aby Unia Europejska miała dobre stosunki z Rosją, USA i innymi partnerami, ale by decyzje podejmowała samodzielnie, kierując się swoimi fundamentalnymi interesami - jak obecnie ma to miejsce w różnych sferach, w tym w negocjacjach na temat transatlantyckiego i inwestycyjnego partnerstwa".

Wśród nagrań ujawnionych przez "Wprost" jest rozmowa Sikorskiego z Rostowskim. W opublikowanym stenogramie Sikorski mówi m.in., że "polsko-amerykański sojusz jest nic nie warty", a nawet "szkodliwy, bo stwarza w Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa".

(mal)