"Jeśli Waszyngton jest w posiadaniu jakichś supertajnych danych o użyciu broni chemicznej w Syrii, to powinien uchylić klauzulę tajności" – stwierdził rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. "Chodzi o sprawy wojny i pokoju. Kontynuowanie gry w sekrety jest niestosowne" – podkreślił.
Ławrow przyznał, że w materiałach na temat użycia w Syrii broni chemicznej, które Rosjanie otrzymali od USA, nie było niczego konkretnego. Pokazano nam jakieś materiały, które nie zawierały niczego konkretnego: ani map geograficznych, ani nazw. Była w nich masa nieścisłości. Mamy bardzo dużo wątpliwości - stwierdził. To, co nam pokazano, absolutnie nas nie przekonało. Tam nie ma faktów - dodał.
Wcześniej prezydent Rosji Władimir Putin zażądał od amerykańskich władz dostarczenia dowodów, że to syryjski reżim użył broni chemicznej na przedmieściach Damaszku. Powiedział też, że taka wersja wydarzeń to "głupstwo nie z tej ziemi".
Sekretarz stanu USA John Kerry poinformował, ze Waszyngton przedstawił Moskwie dowody na użycie przez syryjskie władze broni chemicznej przeciwko własnym obywatelom. Sprecyzował, że chodzi o użycie sarinu. Zastrzegł też, że strona rosyjska nie uznała ich za wiarygodne i pozostała przy swoim zdaniu.
(mn)