Wybory do Parlamentu Europejskiego za nami. Wygrała je Koalicja Obywatelska, która zdobyła 37,06 proc. głosów. To bez wątpienia sukces ugrupowania Donalda Tuska, ale szef polskiego rządu musi mieć z tyłu głowy fatalny wynik swoich koalicjantów - Trzeciej Drogi i Lewicy. To właśnie koalicja PSL i Polski 2050 jest największym przegranym eurowyborów.

REKLAMA

>>>NAJNOWSZE INFORMACJE DOTYCZĄCE EUROWYBORÓW ZNAJDZIECIE W NASZEJ RELACJI NA ŻYWO<<<

W niedzielę Polacy ruszyli (może nie tłumnie, bo frekwencja wyniosła zaledwie 40,65 proc.) do urn, by oddać swój głos w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

O tym, kto wygra eurowybory, było wiadomo już w niedzielę po godz. 21:00. Wtedy światło dziennie ujrzało badanie exit poll Ipsos, które wskazywało na solidne zwycięstwo Koalicji Obywatelskiej. Ugrupowanie Donalda Tuska mogło wówczas liczyć na 38,2 proc. głosów, dystansując o 4,3 p.p. drugie Prawo i Sprawiedliwość. Na trzecim miejscu plasowała się Konfederacja (11,9 proc.), a dalej Trzecia Droga (8,2 proc.) i Lewica (6,6 proc.).

Kolejne badania - pierwszy i drugi late poll - co prawda nie zaburzały kolejności zwycięskich ugrupowań, ale wskazywały na zmniejszającą się przewagę KO nad PiS-em i rosnącą w siłę Konfederację. Co ciekawe, spadać zaczęło (i tak już niskie!) poparcie dla koalicjantów ugrupowania Donalda Tuska - Trzeciej Drogi i Lewicy.

Pełen krajobraz powyborczy poznaliśmy tuż po godz. 8:00, kiedy Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Przedstawiają się one następująco: Koalicja Obywatelska - 37,06 proc. głosów, Prawo i Sprawiedliwość - 36,16 proc., Konfederacja - 12,08 proc., Trzecia Droga - 6,91 proc., Lewica - 6,3 proc.

Porażka Trzeciej Drogi

Szczególnie zaskakujący jest słaby wynik Trzeciej Drogi, czyli koalicji partii Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni. O ile Trzecia Droga w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych uzyskała 14,40 proc. poparcia, a w tegorocznych wyborach samorządowych mogła liczyć na podobny wynik (14,25 proc.), ugruntowując swoją pozycję jako trzecia siła polityczna w Polsce, tak minione wybory do Parlamentu Europejskiego okazały się dla niej prawdziwą katastrofą. Trzeciej Drodze przypadną zaledwie trzy mandaty, kiedy liczono na zdecydowanie więcej.

Przyczyn takiego obrotu spraw można upatrywać w sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, co przyznał zresztą w dzisiejszej Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 wiceminister obrony narodowej Paweł Zalewski. Myślę, że problemem jest narracja polegająca na tym, że należy (...) poluzować uprawnienia do użycia broni na granicy, że to wszystko, co się wydarzyło ostatnio na granicy, jest złe (...). To jest narracja, która uderzyła w Trzecią Drogę - zauważył Paweł Zalewski.

Może mieć rację, wszak nie tylko człowiekiem odpowiedzialnym za ochronę granicy, ale i twarzą sytuacji na niej panującej jest Władysław Kosiniak-Kamysz - wicepremier, minister obrony narodowej, szef Polskiego Stronnictwa Ludowego, które z Polską 2050 Szymona Hołowni tworzy Trzecią Drogę.

Porażką jest też wynik Lewicy, która do Parlamentu Europejskiego nowej kadencji wprowadzi 3 europosłów. To cztery mandaty mniej w porównaniu ze stanem posiadania ze stycznia 2024 roku.

"Internety wygrały z Zenkiem"

Tyle o ugrupowaniach, przejdźmy do nazwisk. Tutaj przegranych też nie brakuje - wydaje się, że największym jest Jacek Kurski, były szef TVP, który kandydował z drugiego miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości na Mazowszu. Ostatecznie zdobył 32 222 głosów i uplasował się na 6. miejscu.

Internety wygrały z Zenkiem - tak wynik Jacka Kurskiego skomentował w Porannej rozmowie w RMF FM Joachim Brudziński. Wynik Jacka Ozdoby pokazuje, że dzisiaj więcej głosów można zdobyć będąc sprawnym w tej przestrzeni internetowej - wyjaśnił. Wymieniony przez niego polityk Suwerennej Polski w wyborach do PE zdobył 54 327 głosów.

Dużych nazwisk z Prawa i Sprawiedliwości, które najbliższych pięć lat spędzą w Polsce, zamiast w Belgii, jest więcej. Mowa m.in. o Ryszardzie Czarneckim, dotychczasowym europośle, który w Wielkopolsce zajął dopiero trzecie miejsce na liście, a walkę o mandat przegrał z Marleną Maląg. Z mandatem europosła żegna się po 20 latach pracy.

Po pięciu latach klucz do swoich pomieszczeń na brukselskich korytarzach muszą też zdać Beata Kempa, Anna Fotyga, Witold Waszczykowski i Jacek Saryusz-Wolski. Mandatu europosła nie udało się uzyskać ponadto prezydenckiemu ministrowi Wojciechowi Kolarskiemu, któremu nie pomogło nawet wsparcie Andrzeja Dudy. Prezydent pojechał przecież do Wielkopolski i osobiście zaangażował się w kampanię swojego kolegi. Walizek do Brukseli nie mogą pakować też Marek Kuchciński i Joanna Lichocka.

Róża Thun po 15 latach wróci do Polski

Jeśli chodzi o Koalicję Obywatelską, to zaskakująca jest porażka Hanny Gronkiewicz-Waltz. Prezydent Warszawy w latach 2006-2018 była na drugim miejscu na liście KO, a mimo to przegrała walkę o posadę w Brukseli z Marcinem Kierwińskim, Kamilą Gasiuk-Pihowicz i Michałem Szczerbą.

Do Brukseli nie pojedzie też Tomasz Frankowski, który na Warmii, Mazurach i Podlasiu poległ w starciu z Jackiem Protasem. Mandatu europosła nie uzyskali też Andrzej Rozenek, Hanna Gil-Piątek, Marcin Bosacki i Krystyna Szumilas.

Prawdziwa katastrofa - jak już pisaliśmy - nastała w szeregach Trzeciej Drogi. Czerwoną kartkę od wyborców dostała m.in. Róża Thun, flagowa polska europosłanka, która w Brukseli jest nieprzerwanie od 2009 roku. Nie powiodło się również Ryszardowi Petru.

Lewica też nie ma powodów do zadowolenia. Poza Parlamentem Europejskim znajdą się byli premierzy i dotychczasowi europosłowie, czyli Marek Belka i Włodzimierz Cimoszewicz. Mandatu nie udało się również uzyskać Annie Marii Żukowskiej czy wiceszefowi MSZ Andrzejowi Szejnie.

Wynik wyborczy świętować może z pewnością Konfederacja, ale szampana nie otworzą wszyscy. Zły może być np. Dobromir Sośnierz, dotychczasowy europoseł, który co prawda miał taki sam wynik (3,72 proc.) jak Marcin Sypniewski, ale przegrał z nim o... 49 głosów. To w sumie tego polityka można uznać za największego pechowca.