Robert Kubica zajął dopiero 11. miejsce w inaugurującym sezon Grand Prix Bahrajnu. Polski kierowca nie ma jednak wątpliwości, że w wywalczeniu punktów przeszkodziło mu delikatne zderzenie z Adrianem Sutilem zaraz po starcie, które spowodowało, że z 9. pozycji spadł on do trzeciej dziesiątki.

REKLAMA

Kierowca Renault za wszelką cenę próbował odrobić straty, jednak jego pościg nie zakończył się ostatecznie zdobyciem punktów. Cała praca wykonana przez zespół została przekreślona już na pierwszym okrążeniu - uważa Kubica. Kłęby dymu z silnika Marka Webbera oślepiły Sutila i uderzył we mnie. Po całym incydencie bardzo szybko musiałem również zmienić opony, a jazda na twardym ogumieniu była sporym wyzwaniem. Postawiłem przed sobą cel wywalczenia punktów, ale nie udało się go zrealizować. Gdybym nie miał pecha już na starcie myślę, że szanse na to byłyby wielkie.

Ogólnie był to dla nas dobry weekend. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu, zespół wykonał doskonałą pracę, by usprawniony bolid był w pełni gotowy do rywalizacji, nie mamy również żadnych problemów z silnikami oraz hamulcami - wyliczał kierowca Renault. Musimy teraz kontynuować to, co już rozpoczęliśmy.

Grand Prix Bahrajnu nie ukończył partner Kubicy z zespołu, Witalij Pietrow, który uszkodził zawieszenie w swoim bolidzie. Finał wyścigu, po dobrym początku, był dla mnie bardzo rozczarowujący - nie ukrywał Rosjanin. Jestem jednak zadowolony z wykonanych postępów, dlatego chciałbym podziękować mechanikom oraz całemu zespołowi za przygotowany dla mnie samochód. Wykonali wspaniałą pracę.