"My jako Warmia i Mazury zawsze jesteśmy postrzegani jako zaścianek Polski. Odczytujemy to w ten sposób, że ktoś musiał być tym kozłem ofiarnym. W związku z tym wskazano na te najbardziej spokojne, najbardziej ubogie. To skandal" - grzmią właściciele hotelów z tego regionu i zapowiadają pozwy zbiorowe przeciwko państwu. Przedsiębiorcy chcą w ten sposób uzyskać odszkodowania za obostrzenia, które od soboty ponownie będą obowiązywały w województwie warmińsko-mazurskim.
Na Warmii i Mazurach od najbliższej soboty będą obowiązywały nowe ograniczenia. Decyzję o regionalizacji obostrzeń wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa ogłosił wczoraj minister Adam Niedzielski. Zamknięte zostaną szkoły, hotele, kina, teatry, baseny oraz infrastruktura sportowa.
Szef resortu zdrowia podczas konferencji prasowej podkreślił, że najbardziej alarmujące dane dotyczące epidemii pochodzą z woj. warmińsko-mazurskiego.
Mamy tutaj ponad dwukrotne przekroczenie średniej dla kraju (jeśli chodzi o zakażenia na 100 tys. mieszkańców) - powiedział Niedzielski.
Dowiedz się więcej: Rząd wprowadza nowe obostrzenia na Warmii i Mazurach. Sprawdź, jakie [LISTA]
Decyzja rządu oburzyła m.in. przedsiębiorców z branży hotelarskiej, którzy zaledwie dwa tygodnie temu uruchomili swoje obiekty, co wymagało od nich znacznych kosztów m.in. ogrzania hoteli, basenów, zakupu żywności, zatrudnienia pracowników. Rząd ponadto ogłaszając restrykcje nie poinformował o wsparciu lokalnej gospodarki.
Hotelarze zapowiedzieli zatem pozwy zbiorowe. Podczas konferencji prasowej w Olsztynie właściciele biznesów stwierdzili, że decyzja rządu o zamknięciu wszystkich obiektów tego typu w regionie (ma to nastąpić od soboty - przyp. red.) jest niezrozumiała i niesprawiedliwa. Wskazywali, że rząd nie zdecydował się na taki krok w innych regionach, np. na Śląsku, gdy tam były wysokie wskaźniki zakażeń.
Nie mamy żadnej informacji, żeby ktoś zaraził się z żadnym z hoteli w naszym regionie. Zatem pytamy się dlaczego to my, jako województwo, w którym tak naprawdę w obecnym okresie nie ma tak wielu gości, wszyscy jadą na narty. W Zakopanem jest mnóstwo ludzi, tłoczą się wszędzie, tam zostawiamy hotele otwarte, a u nas będą zamknięte? - argumentowała Katarzyna Tkaczyk z hotelu Villa Palace w Olsztynie, z którą rozmawiał reporter RMF FM Piotr Bułakowski.
Do wyjaśnienia powodów wprowadzenia regionalnego lockdownu wezwał rząd również poseł Jacek Protas (KO).
Górale tupali i wywalczyli swoje. My jako Warmia i Mazury zawsze jesteśmy postrzegani jako zaścianek Polski. Odczytujemy to w ten sposób, że ktoś musiał być tym kozłem ofiarnym. W związku z tym wskazano na te najbardziej spokojne, najbardziej ubogie. To skandal, to nie jest zabawka, żeby ją przestawiać - powiedział z kolei Andrzej Dowgiałło, który ma w regionie kilka dużych hoteli.
Do wyjaśnienia wprowadzenia lockdownu w całym województwie wezwał rząd poseł PO i były marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas. W jego ocenie lockdown winien być wprowadzony w kilku powiatach, gdzie sytuacja epidemiczna jest poważna, a nie w całym regionie.
Prosimy o podanie progu, od jakiego lokalny lockdown jest wprowadzany. Czy jeśli takie wskaźniki jak teraz u nas osiągnie inny region także zostanie zamknięty? - pytał Protas i apelował, by premier "w dowolnym czasie" odbył w regionie dyskusję z samorządowcami i przedsiębiorcami.
Premierze Morawiecki zapraszamy pana na rozmowę z przedsiębiorcami, samorządowcami, ze wszystkimi, którzy tutaj żyją. Niech pan przyjedzie, niech pan spojrzy nam prosto w oczy, porozmawiajmy o tym, w jaki sposób wyobraża pan sobie dalszą i bliższą przyszłość tego regionu. Dlaczego pan nie chce nam pomóc? - mówił Protas.
Burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski wskazywał, że "zdawało się przed dwoma tygodniami, że wszystko wraca do normy". Niestety, nawet nie wiem jak mam przedsiębiorcom tę decyzję rządu tłumaczyć - powiedział Jakubowski.