Już dziś dowiemy się, kto zdobędzie Puchar Świata w piłce nożnej. Punktualnie o 20.30 na murawę w Johannesburgu wybiegną reprezentacje Holandii i Hiszpanii. Dla każdej z drużyn byłby to pierwszy tytuł mistrza świata.
Holendrzy dwukrotnie wystąpili w finale MŚ, ale za każdym razem przegrywali z gospodarzami imprezy - w 1974 roku z Niemcami 1:2, a cztery lata później z Argentyną 1:3 po dogrywce. Z kolei Hiszpanie, aktualni czempioni kontynentu, nigdy nie grali o tak wielką stawkę.
W drodze do finału Holendrzy zanotowali same zwycięstwa, zresztą podobnie było w eliminacjach do południowoafrykańskiego turnieju. Ich niedzielni przeciwnicy mistrzostwa rozpoczęli od niespodziewanej porażki ze Szwajcarią 0:1, ale już w fazie pucharowej nie stracili żadnego gola.
O ile w ofensywie obydwa zespoły spisują się bardzo dobrze (na czele klasyfikacji najskuteczniejszych, z pięcioma trafieniami, są Hiszpan David Villa i Holender Wesley Sneijder), o tyle w defensywie lepiej radzą sobie gracze w Półwyspu Iberyjskiego. W RPA Iker Casillas przepuścił zaledwie dwa strzały.
Tak dobrze nie spisuje się obrona "pomarańczowych", kierowana przez 35-letniego Giovanniego van Bronckhorsta. Spotkanie z Hiszpanią będzie jego 106. w ekipie narodowej i jednocześnie ostatnim. Prawdopodobnie nowym kapitanem Oranje zostanie dwa lata młodszy Mark van Bommel, prywatnie... zięć selekcjonera Berta van Marwijka.
Hiszpański szkoleniowiec Vicente del Bosque jest konsekwenty i większości stawia na piłkarzy, którzy dwa lata temu triumfowali w ME. W sześciu meczach tegorocznego mundialu wytworzyła się grupa podstawowych zawodników, dlatego nie należy spodziewać się wielkich zmian w składzie - zapowiada. Prawdopodobnie na ławce rezerwowych mecz rozpocznie Fernando Torres, a zamiast niego w ataku wystąpi od pierwszej minuty Pedro Rodriguez.
Sędzią finału mundialu będzie Howard Webb.