Rzecznik Kremla wyraził "zaniepokojenie" w związku z ostatnimi wypowiedziami europejskich polityków. Szef brytyjskiego MSZ David Cameron przyznał, że Ukraina może użyć zachodniej broni do ataku na cele w głębi Rosji, a Emmanuel Macron po raz kolejny powtórzył, że nie wyklucza wysłania francuskich wojsk na ukraiński front.

REKLAMA

Oświadczenie (Emmanuela Macrona) jest bardzo znaczące i bardzo niebezpieczne. Francuski prezydent nieustannie mówi o możliwości swojego bezpośredniego zaangażowania - na miejscu - w konflikt o Ukrainę. To bardzo niebezpieczny trend - skomentował ostatnie wypowiedzi Macrona rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Prezydent Francji udzielił wywiadu brytyjskiemu "The Economist", w którym ponownie podkreślił, że w kontekście wojny w Ukrainie "nie wyklucza" żadnej możliwości, łącznie z tą, oznaczającą wysłanie w rejon frontu francuskiego kontyngentu wojskowego. Gdyby Rosjanie przedarli się przez linię frontu i pojawiła się ukraińska prośba, powinniśmy zadać sobie pytanie o wysłanie zachodnich wojsk na Ukrainę - mówił Macron w wywiadzie.

Prezydent zauważył, że Europa musi uniezależnić się militarnie od Stanów Zjednoczonych i wezwał do przeprowadzenia na kontynencie debaty na temat przyszłości państw europejskich w kontekście rosnącego zagrożenia dla bezpieczeństwa.

"The Economist" zauważa, że chociaż idee prezentowane przez Macrona należy uznać za odważne - mogą one jednak nie wytrzymać zderzenia z rzeczywistością. Prezydent Francji traci popularność w kraju, a słowa przywódcy często trafiają w próżnię także na arenie międzynarodowej.

Rosja musi za wszelką cenę zostać powstrzymana w Ukrainie, a Europa powinna być - przemysłowo i militarnie - gotowa do przejęcia całkowitej odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo: tak w skrócie można podsumować diagnozę rzeczywistości, którą stawia Emmanuel Macron. Niezależnie jednak od tego, czy jest ona trafna, prezydent Francji najprawdopodobniej nigdy nie będzie dysponował polityczną siłą, by swoje plany zrealizować.

Paryż i Londyn mówią różnym głosem

O tym, że pomysły Macrona nie cieszą się poparciem w Europie, świadczy reakcja szefa brytyjskiego MSZ. To nie jest dobry pomysł, by żołnierze NATO zabijali żołnierzy rosyjskich - powiedział David Cameron w rozmowie ze Sky News, komentując deklaracje francuskiego przywódcy o wysłaniu wojsk do Ukrainy.

Londyn zauważa jednak groźbę, która zawisła nie tylko nad Kijowem, ale także nad pozostałymi stolicami europejskimi. "Znaleźliśmy się w kluczowym momencie zwrotnym" - przyznaje Cameron. Szef brytyjskiej dyplomacji twierdzi, że rozwiązaniem, które zabezpieczy europejską przyszłość, jest dostarczenie Ukraińcom odpowiedniej broni, bo w przeciwnym razie: przyszłość, w której Putin odniesie sukces, a Ukraina zostanie zepchnięta, jest moim zdaniem bardzo niebezpieczną przyszłością.

Deklaracje Davida Camerona nie spotykają się z entuzjastycznym przyjęciem na Kremlu. Szef MSZ podkreślił, że Kijów powinien móc wykorzystać zachodnią broń do zwalczania celów także na terytorium Rosji. Takie stanowisko, jest czymś nowym w podejściu partnerów Ukrainy, którzy do tej pory panicznie bali się konsekwencji ukraińskich ataków w głębi FR. I choć pewne, ciche przyzwolenie na prowadzenie takich operacji z pewnością było, nikt nie mówił o tym publicznie.

Na Kremlu również zdają sobie sprawę z tego, że Zachód przekracza w ten sposób kolejną czerwoną linię. To bezpośrednia eskalacja napięcia wokół konfliktu ukraińskiego, co potencjalnie może zagrozić bezpieczeństwu europejskiemu i całej europejskiej architekturze bezpieczeństwa - komentował słowa Camerona Dmitrij Pieskow.

Mimo coraz odważniejszych oświadczeń płynących z Londynu i Paryża - fakty są dla europejskich polityków brutalne. Rosjanie już przedarli się przez pierwszą linię ukraińskiej obrony w obwodzie donieckim. Pomoc wojskowa nie dociera na front z optymalną szybkością. "Nasz problem jest bardzo prosty: nie mamy broni" - mówił dla "The Economist" zastępca szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), generał Wadym Skibicki.

Kiedy Kijów i zachodni partnerzy ścigają się z czasem, by utrzymać kluczowe punkty na strategicznej mapie wojny - Rosjanie puszczają oko do opinii międzynarodowej. "Rosja jest gotowa do rozważenia poważnych propozycji, opartych o realia i nasze obawy dotyczące bezpieczeństwa" - przekazała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Zrobiła to w momencie, gdy Moskwa przygotowuje się do totalnej ofensywy na wschodzie Ukrainy.