Trzy osoby zostały ranne po tym, jak rosyjski Su-34 omyłkowo zbombardował rosyjskie miasto. Przypadkowo upuścił na Biełgorod bombę, która prawdopodobnie była "przeznaczona" dla Ukrainy. Miasto to leży bowiem 40 km od granicy. Ukraiński ekspert ds. lotnictwa Wałerij Romanenko stwierdził, że rosyjski pilot prawdopodobnie nacisnął niewłaściwy przycisk; chciał skontrolować ładunek, zamiast tego dokonał bombardowania.
W piątek Rosjanie przystąpili do remontu zniszczonych ulic, prace mają trwać przez cały weekend i jak zapewnia burmistrz Biełgorodu, do poniedziałku się zakończą.
W czwartek wieczorem w tym rosyjskim mieście doszło do wybuchu, w wyniku którego ranne zostały trzy osoby. Na jednej z głównych ulic powstał krater o średnicy 20 metrów.
Uszkodzone zostały cztery budynki i cztery samochody.
Eksplozja była tak silna, że przejeżdżający w pobliżu samochód wyrzuciło na dach sklepu.
Burmistrz zarządził ewakuację mieszkańców 9-piętrowego boku.
In #Belgorod, a car was removed from the roof of a building, which flew there as a result of the explosion yesterday. pic.twitter.com/Zo0Unz9Ym6
nexta_tvApril 21, 2023
After the accident with aviation ammunition in #Belgorod, two people were injured, destruction was revealed in four apartments. pic.twitter.com/m5hPg7sDpc
nexta_tvApril 21, 2023
A video of the explosion of an air bomb in #Belgorod appeared. pic.twitter.com/xluEw7yhXk
nexta_tvApril 21, 2023
Ministerstwo obrony Rosji przyznało, że doszło do "przypadkowego użycia broni znajdującej się na pokładzie". Jak czytamy w BBC, to biurokratyczne stwierdzenie można przetłumaczyć: myśliwiec omyłkowo odpalił bombę.
Nie wiadomo, jakiego rodzaju broń "wypadła" z rosyjskiego Su-34. Rosyjskie ministerstwo tego nie podaje. Eksperci, na których powołuje się AP, twierdzą, że musiała to być potężna 500-kg bomba.
Ukraiński ekspert ds. lotnictwa Wałerij Romanenko stwierdził, że rosyjski pilot prawdopodobnie nacisnął niewłaściwy przycisk; chciał skontrolować ładunek, zamiast tego dokonał bombardowania.
Prawdopodobnie była to szybująca bomba kierowana UPAB-1500. (...) Nie mieści mi się jednak w głowie, że (rosyjscy piloci) przelecieli niemal nad centrum Biełgorodu. Nikt normalny nie lata z bombami nad miastem - zauważył w rozmowie z niezależną rosyjską telewizją Nastojaszczeje Wriemia.
W ocenie Romanenki pilot Su-34 wykonywał lot bojowy, a celem misji było prawdopodobnie zrzucenie bomby na pozycje ukraińskich wojsk. Nie mam wątpliwości, to nie były żadne szkolenia - stwierdził.
Biełgorod to obwodowe miasto w Rosji, położone 40 km od granicy z Ukrainą i około 700 km na południe od Moskwy, zamieszkane przez około 390 tys. mieszkańców.