Znamy nowe ustalenia policji dotyczące kradzieży szczepionek przeciw Covid-19 w Chorzowie. Wstępnie ustalono już, kiedy konkretnie szczepionki mogły zginąć. Do tej pory przesłuchano w tej sprawie kilkudziesięciu świadków.
O kradzieży szczepionek w Chorzowie reporter RMF FM Krzysztof Zasada informował 28 stycznia.
Według jego ustaleń, fiolki z 90 dawkami szczepionek miały zginąć w szpitalu nr 3 w Chorzowie w nocy z wtorku na środę, natomiast dopiero w czwartek po południu zgłoszono to policji. Szczepionki, jak dowiedział się nasz dziennikarz, były przechowywane w pokoju pielęgniarek w ogólnodostępnej lodówce.
Dzień później rzecznik szpitala Kamil Nowak twierdził, że brak szczepionek stwierdzono w czwartek rano oraz szczepionki były przechowywane w miejscu do tego przeznaczonym, w magazynie leków w lodówce służącej właśnie do przechowywania szczepionek przeciw Covid-19. Odsyłał nas do policji, która miała ustalić, kiedy konkretnie doszło do kradzieży.
Najnowsze ustalenia reportera RMF FM Marcina Buczka pochodzą od policji właśnie. Wynika z nich, że w ubiegły wtorek około 8:30 szczepionki jeszcze miały znajdować się w lodówce. W środę około południa już ich tam nie było.
Szczepionki, jak usłyszeliśmy od jednego z policjantów, miały znajdować się w lodówce w pokoju zabiegowym.
Tam nie ma kamery monitoringu. Ale są w innych miejscach w pobliżu i te zapisy - w sumie chodzi o kilka kamer monitoringu - są teraz analizowane.
Co ważne, jeśli ktoś tych szczepionek nie wykorzystał od razu, w piątek stały się bezużyteczne.
To była partia przeznaczona dla personelu medycznego. Dlatego po kradzieży terminy szczepień 90 osób trzeba było zmienić.