Ponad miliard złotych kosztuje nas już zwłoka przy likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Połowa nałożonej przez europejski Trybunał Sprawiedliwości kary już została potrącona z wypłat dla Polski. Przyjęcie przez Sejm zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym nic w tej sprawie nie zmienia.
Głównym założeniem zainicjowanej przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej i utworzenie w jej miejsce Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym oczekiwała Komisja Europejska, m.in. od nich uzależniając akceptację KPO i wypłatę Polsce pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Po uchwaleniu ustawy przez Sejm, 29 poprawek wprowadził Senat. W czwartek wieczorem Sejm odrzucił 23 z 29 poprawek senackich.
Ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną nie została jeszcze podpisana przez prezydenta. Andrzej Duda zapowiedział, że jego decyzji należy się spodziewać "najszybciej, jak to będzie możliwe".
"Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym w najbliższym czasie trafi na moje biurko (...). Postaram się jak najszybciej przeanalizować tę postać, w jakiej ona ostatecznie do mnie trafi i rozstrzygnięcie nastąpi najszybciej, jak to będzie możliwe, bo przecież wszystkim nam na tym zależy" - powiedział.
Nawet kiedy prezydent nowelizację podpisze, wejdzie ona w życie dopiero 30 dni później.
Najważniejsze jest jednak to, że ustawa nie ma związku z naliczaniem kary. Teoretycznie ma spełniać oczekiwania Unii Europejskiej, ale to nie UE nałożyła karę, tylko Trybunał.
Ponad miliard złotych kosztuje nas zignorowanie jego postanowienia nie tylko o natychmiastowym zawieszeniu Izby Dyscyplinarnej, ale też skutków decyzji, które wydała. Takiej zmiany ustawa nie wprowadza, trzeba się więc liczyć z tym, że naliczane od 3 listopada straty Polski codziennie będą coraz wyższe.
Kiedy ustawa wejdzie w życie, licznik kar za nierespektowanie decyzji TSUE będzie wskazywał miliard 150 milionów złotych, i ta suma wciąż będzie rosła - codziennie o ponad 4,5 miliona.