Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nakazał w środę wszcząć śledztwo ws. doniesień "New York Timesa" o możliwości wykorzystania przez Koreę Północną wyprodukowanych w jego kraju silników rakietowych.
Szef państwa oświadczył, że niezależnie od tego, "jak absurdalnie wyglądałyby oskarżenia pod adresem Ukrainy", informacje amerykańskiego dziennika powinny być szczegółowo zbadane.
Jestem przekonany, że pozwoli to na potwierdzenie, że przypuszczenia o "ukraińskim śladzie" w północnokoreańskiej balistycznej historii zostały wymyślone, oraz na zlokalizowanie prawdziwego źródła i zamysłu pojawienia się tego bezpodstawnego fake’a - napisał Poroszenko na Facebooku.
Prezydent oświadczył, że śledztwo będzie toczyło się pod nadzorem sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandra Turczynowa i ma się zakończyć w ciągu trzech dni.
Ukraina sumiennie przestrzega międzynarodowych zobowiązań dotyczących rozpowszechniania broni. Po dobrowolnym pozbyciu się trzeciego na świecie arsenału jądrowego dokonaliśmy unikalnego wkładu w bezpieczeństwo międzynarodowe i nie pozwolimy sobie na podanie w wątpliwość naszego oddania zobowiązaniom międzynarodowym - podkreślił Poroszenko.
"NYT" napisał w poniedziałek, że dwie dokonane w lipcu udane próby północnokoreańskich pocisków balistycznych o teoretycznie międzykontynentalnym zasięgu były możliwe prawdopodobnie dzięki czarnorynkowym zakupom silników rakietowych, pochodzących zapewne z fabryki na Ukrainie. Gazeta powołała się na analizę londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) oraz na tajne oceny amerykańskich agencji wywiadowczych.
"NYT" przekazał, że rządowe instancje śledcze i eksperci skupiają swe dochodzenia na zakładach rakietowych Jużmasz (ukr. Piwdenmasz) w mieście Dniepr na wschodzie Ukrainy, gdzie wytwarzano między innymi pociski SS-18. W ubiegłym miesiącu Jużmasz zaprzeczył doniesieniom, jakoby walcząc o przeżycie sprzedawał swe rozwiązania techniczne za granicę, w szczególności do Chin.
We wtorek cytowani przez agencję Reutera przedstawiciele amerykańskiego wywiadu powiedzieli, że Korea Północna najpewniej jest w stanie produkować silniki rakietowe i dane wywiadowcze sugerują, że nie jest uzależniona od importu tego sprzętu.
Inny przedstawiciel amerykańskiego wywiadu cytowany przez Reutera ocenił, że budową zmodyfikowanych wersji silników rakietowych RD-250 mogą się zajmować zagraniczni naukowcy rekrutowani przez Koreę Północną lub Koreańczycy z Północy wykształceni np. w Rosji.
Analizę IISS odrzucili też niektórzy czołowi niezależni eksperci zajmujący się bronią jądrową. Ten raport "jest całkowicie błędny" - powiedział Jeffrey Lewis z Middlebury Institute of International Studies w Monterey (MIIS). Podkreślił, że jego zespół badawczy także analizował zdjęcia wykorzystane w badaniu IISS i doszedł do wniosku, że silniki północnokoreańskich pocisków balistycznych o teoretycznie międzykontynentalnym zasięgu zostały zbudowane na terenie Korei Północnej.
Także we wtorek Ukraińska Agencja Kosmiczna poinformowała, że ukraińskie silniki rakietowe, które mogły być użyte przez Koreę Północną, były sprzedawane jedynie Rosji. Szef Agencji Jurij Radczenko powiedział, że chodzi o konstruowane do 2001 roku silniki wykorzystywane w rakietach Cyklon-2 i Cyklon-3. "Według naszych informacji Rosja dysponuje obecnie od 7 do 20 rakiet" tego typu - oświadczył Radczenko, dodając: Mogli je później dostarczyć, komu chcieli.
Radczenko podkreślił, że Korea Północna nie dysponuje technologią potrzebną do przeprowadzenia najnowszych testów balistycznych. Ale dysponują nią dwa kraje, Rosja i Chiny - dodał.
Z kolei rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin napisał na Facebooku, że takie silniki "to nie obrazy czy rzeźby. Żeby zrobić ich kopię, trzeba mieć albo oryginał, albo szczegółowe projekty". Ocenił, że ich produkcja za granicą bez ukraińskich specjalistów jest niemożliwa. W ten czy inny sposób chodzi tu o przemyt wbrew wszystkim rygorystycznym zakazom międzynarodowym - dodał.
W reakcji na publikację "NYT" Ołeksandr Turczynow oświadczył w poniedziałek, że "te informacje nie mają żadnych podstaw, ich treść jest prowokacyjna i najprawdopodobniej sprowokowana przez rosyjskie służby specjalne dla ukrycia własnych przestępstw".
Podkreślił również, że "Ukraina nie dostarczała silników rakietowych ani jakichkolwiek technologii rakietowych do Korei Północnej". Uważamy, że ta kampania antyukraińska sprowokowana jest przez rosyjskie służby specjalne w celu ukrycia swojego udziału w północnokoreańskich programach jądrowym i rakietowym - dodał Turczynow.
(az)