Premier Ewa Kopacz chce spotkać się w środę z liderami partii zasiadających w Sejmie. Tematem rozmowy ma być napływ uchodźców do Europy. Szefowa rządu stwierdziła również, że Polska jest gotowa zrobić ws. uchodźców więcej, niż dotąd deklarowała: "Nasze możliwości są większe niż zadeklarowane już przyjęcie 2 tysięcy osób".
Nie chcę, żeby to był głos tylko i wyłącznie Ewy Kopacz i polskiego rządu. Chcę, żeby w tej sprawie opowiedziały się wszystkie partie polityczne w Sejmie, dlatego na jutro zapraszam wszystkich liderów partii zasiadających w Sejmie na spotkanie w tej sprawie - oświadczyła szefowa rządu.
Odnosząc się do narastającej fali uchodźców przybywających do Europy, Kopacz stwierdziła, że "w ciągu ostatnich tygodni sytuacja zmieniła się diametralnie, przybrała wręcz wymiary prawdziwej katastrofy humanitarnej". Odpowiedzialnie mówię - jesteśmy gotowi zrobić więcej. Jednak podział obciążeń musi być częścią całościowego planu stawiania czoła wyzwaniu, jakie mamy przed sobą - mówiła. Podkreśliła, że Polska w obliczu kryzysu imigracyjnego chce być solidarna, ale solidarna odpowiedzialnie.
Szefowa rządu zaznaczyła również, że naszego kraju nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych. Musimy zapewnić, że nasze działania nie przyciągną niekontrolowanej fali tychże imigrantów. Musimy razem określić listę krajów bezpiecznych, do których będziemy twardo i konsekwentnie odsyłać imigrantów. Polska jest gotowa pomagać uchodźcom, czyli ludziom, których życie i zdrowie jest naprawdę zagrożone - tłumaczyła. Dodała przy tym, że Europie jest potrzebna bardzo konkretna "polityka powrotowa".
Kopacz zapewniła ponadto, że polskie granice są bezpieczne. Wszystkie służby państwa są w pełnej gotowości. Wiem również, jakie są nasze realne możliwości pomocy, ale wiem również, że obowiązkiem polskiego premiera jest solidarność przede wszystkim ze swoimi obywatelami - powiedziała premier.
W środę szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ma przedstawić nowe propozycje, jak UE powinna poradzić sobie z rosnącą falą imigrantów i uchodźców. Z planów KE wynika, że relokacja obejmie w ciągu dwóch lat 66 400 uchodźców, którzy są w Grecji, 54 tysięcy z Węgier oraz 39 600 z Włoch. Mają to być wyłącznie osoby, które potrzebują międzynarodowej ochrony, czyli uciekinierzy z regionów i krajów objętych wojną, a nie imigranci ekonomiczni. Komisja Europejska, popierana przez większość państw UE i eurodeputowanych, chce podzielić uchodźców według ustalonych z góry kwot, obliczonych na podstawie liczby ludności i wielkości PKB, a także poziomu bezrobocia oraz liczby już przyjętych uchodźców. Czwarta co do wielkości jest kwota wstępnie wyliczona dla Polski. Tymczasem polski rząd już w czerwcu sprzeciwiał się narzucaniu krajom unijnym ustalonych kwot i zadeklarował dobrowolne przyjęcie 1100 uchodźców od Włoch i Grecji oraz 900 osób z obozów poza UE. Polska, razem z pozostałymi krajami Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Węgry i Słowacja), nadal jest przeciwna obowiązkowym kwotom relokacji uchodźców.
Do zaproszenia wystosowanego przez Ewę Kopacz pozytywnie odnieśli się przedstawiciele koalicji rządzącej PO-PSL. Inne ugrupowania zareagowały z dużą rezerwą.
Jak otrzymamy konkretne zaproszenie od pani premier, wtedy się do niego ustosunkujemy. Na razie go nie ma. Mamy jedynie słowne deklaracje - powiedziała rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Witek.
Rzecznik Sojuszu Lewicy Demokratycznej wprost oświadczył, że przedstawicieli tej partii nie będzie na spotkaniu. Nie idziemy, czekamy na panią premier w Sejmie - powiedział. W podobnym tonie wypowiedziała się Barbara Nowacka z Twojego Ruchu - jej zdaniem właściwym miejscem na uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy Polska jest gotowa na przyjęcie uchodźców, "nie są zamknięte gabinety i narady szefów partii parlamentarnych, tylko jednak forum publiczne".
Rzecznik Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki powiedział, że jego klub ma poważne wątpliwości co do zasadności spotkania z Ewą Kopacz. Dziwi mnie, że mówi się, że nie ma środków na niepełnosprawne dzieci, brak pieniędzy, aby ściągnąć polskie rodziny z Kazachstanu, a mamy środki na uchodźców - wyliczał. Jeżeli pójdziemy na spotkanie, zadamy o to pytania. Decyzja o naszym udziale zapadnie w środę rano po zebraniu klubu, ale jesteśmy wyjątkowo sceptyczni wobec inicjatywy. Widać, że ma rozgrzać spór polityczny i odwrócić uwagę od porażki PO w referendum, które sama zwołała - zauważył.
Ewentualne przyjęcie unijnego mechanizmu określania liczby uchodźców przyjmowanych przez państwa członkowskie i sama liczebność imigrantów powinny być uzgadniane z opozycją - oświadczył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. Zaznaczył, że "nasze oficjalne stanowisko po spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej jest takie, że decyzja o określeniu takiej czy innej grupy cudzoziemców ma być suwerenną decyzją każdego z państw", jednak "gdyby pojawiła się jakaś presja na deklarację przyjęcia kilkunastu tysięcy, a może i więcej, osób - chodzi też o sam mechanizm kwotowy" - rząd powinien wstrzymać się z decyzjami lub uzgodnić je z innymi siłami w parlamencie.
Szef resortu spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna opowiedział się we wtorek za dobrowolnością decyzji poszczególnych państw UE o przyjmowaniu uchodźców. Przeciw mechanizmowi kwotowemu wystąpił także prezydent Andrzej Duda, dodając, że przyjmowanie uchodźców powinno "być realizowane w miarę możliwości".
(mn)